Home
Błąd
  • Kunena Błąd wewnętrzny: Proszę o kontakt z administratorem serwisu aby rozwiązać ten problem!
  • Kunena Błąd wewnętrzny: Proszę o kontakt z administratorem serwisu aby rozwiązać ten problem!
  • Kunena Błąd wewnętrzny: Proszę o kontakt z administratorem serwisu aby rozwiązać ten problem!
Witamy, Gościu
Nazwa użytkownika Hasło: Zapamiętaj mnie

Monika (Faustyna)

  • Offline
  • Registered
  • Ranga: Złoty forowicz
  • Data rejestracji: 11/25/2010
  • Ostatnia wizyta: 10/24/2015
  • Strefa czasowa: GMT +1:00
  • Czas lokalny: 12:20
  • Wiadomości: 272
  • Odsłon profilu: 4910
  • Oklaski: 22
  • Miejsce: Nieznany
  • Płeć: Kobieta
  • Data urodzenia: Nieznana

Podpis

Podniosłeś mnie, gdy brakło sił by dalej iść.
Okryłeś mnie, ciepłym płaszczem miłości swej...
Ufam słowom Twym Pragnę Twoją być Twoją być!
Wprost ze źródła pić miłości Twej...Nowa rodzę się.
Posty

Posty

emo
Widze że coś tu zaczyna się dziać. Witaj Sylka , dawno nie pisałyśmy co u ciebie? Pozdrawiam i witam forumowiczów Może każdy coś napisze wstępnie o sobie?
Witamy na Forum!
Kategoria: Kawiarenka
emo
Chetnie skorzystam z twojej modlitwy wstawienniczej. Napisze na poczte, mam nadzieje ze nie zmieniłeś Pozdrawiam
Antykoncepcja a Kośc ...
emo
Frater rozumiem twoja postawe i ja szanuje bo jest sluszna, ale wiesz ze kazdy czlowiek jest inny, kazdy czlowiek ma swoja droge dazenia do doskonalosci i nie zawsze potrafi sie podjac tak wielkich wyrzeczen jak na przyklad brak wspolzycia z mezem przez dwa lata. Co do uzdrowien ciala to cuda calkowitych uzdrowien sie zdarzaja, owszem, ale duzo ludzi tez umiera lub nadal choruje mimo tego ze sie duzo modli o wyzdrowienie.
Antykoncepcja a Kośc ...
emo
Kasiu najwazniejsze aby wsluchac sie w swoje sumienie i prosic o światło Boże. Tak sobie tez pomyslalam ze moze warto by bylo porozmawac z egzorcysta na ten temat. Na Mszach o uwolnienie i uzdrowienie mozna ich spotkac i porozmawiac po Mszy. Bez sensu zeby przez antykoncepcje czlowiek mial sie w jakis sposob zatracic. Najlepiej miec tez stalego , zaufanego spowiednika ktory wesprze i pomoze w wybraniu najwlasciwszej drogi, ale o takiego czasami cieżko dlatego pomyslalam o egzorcyscie.

Malinkowa
jezeli hormony maja pomoc w leczeniu, a ich skutkiem ubocznym jest po prostu antykoncepcja to mozesz brac te tabletki. Rozmawialam kiedys o tym z ksiedzem, bo bylam w podobnej sytuacji.
Antykoncepcja a Kośc ...
emo
Moze lepiej zacząć widzieć człowieka a nie tylko formułki z KKK.
Antykoncepcja a Kośc ...
emo
Najważniejsze to opierać się na swoim sumieniu, miec stalego spowiednika, bo każdy ksiądz może powiedzieć coś innego. Wiem że jeżeli antykoncepcja miała by być stosowana jako leczenie to jest dozwolona i nie ma w tym grzechu. Tak samo jak można stosować prezerwatywy przy chorobach takich jak aids, to przy leczeniu ciężkiej choroby która jest HCV uważam ze tez jest wskazana antykoncepcja aby nie doprowadzić do ciężkich chorób ewentualnego poczętego dziecka lub jego śmierci w łonie matki. Tutaj jest przypadek kiedy leczy sie mezczyzna, kiedy bedzie leczyc sie kobieta antykoncepcja w 100 procentach jest potrzebna, bo kategorycznie nie mozna zajsc w ciaze podczas kuracji. A co do czystosci malzenskiej to wybacz ale nie kazdy tak potrafi zyc. Nie powinien ksiadz wymagac czasami zbyt wielu wyrzeczeń jak ty to starasz sie robic, po pierwsze moze bardzo ucierpiec bliskosc i milosc malzenska, po drugie jedna ze stron moze poczuc sie odepchana co moze doprowadzic do zdrady. Jezeli malzonkowie nie czuja sie na tyle silni aby powstrzymac sie od wlasnej bliskosci to musza wybrac inna droge do rozwiazania ich problemu. Nie mozna komus mowic masz nie wsplzyc dwa lata ze swoja zona/mezem i koniec, bo to wcale latwe nie jest i moze przyniesc o wiele wiecej szkody niz korzysci. Bog wie co jest w naszych sercach i jego nie oszukamy , tak wiec przede wszystkim stawiam na wlasne sumienie, ono nam pomoze w rozeznaniu najlepszego wyjscia. .
Antykoncepcja a Kośc ...
emo
Dziwnym trafem ale bylam i nadal jestem w podobnej sytuacji co Malinkowa i Kasia.

Malinkowa ja tez straciłam dziecko będąc w ciąży. Możesz stosować tabletki antykoncepcyjne leczniczo, ja tez stosowalam po poronieniu przez trzy miesiace z polecenia lekarza. Chcieliśmy znowu z mężem starać sie o dziecko ale moje endometrium slabo sie odbudowywało, stad kuracja hormonalna. Czasami kiedy nie można zajść w ciaze lekarze proponuja krotka terapie hormonalna wlasnie tabletkami anty.Nie zamierzasz zabezpieczać sie przed poczeciem tylko do poczecia doprowadzic poprzez leczenie. Nam sie udalo, Bog nam pobłogosławił i nasza 4 miesieczna córeczka wlasnie smacznie spi ;)Jezeli będziesz miala ochote pisz smialo na Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć. Zycze wszystkiego dobrego i błogosławieństwa Bożego

Kasia dawno pisalas wiec odpowiedz raczej juz znalazlas. Ja tez mam hcv, na chwile obecna nie musze sie leczyc, jestem nosicielka, wyniki watrobowe jak na razie mam dobre. Tez zostalam poinformowana ze jezeli bede musiala sie leczyc to nie moge zajsc w ciaze, gdyz leki stosowane w leczeniu sa bardzo silne. Moga doprowadzic do poronien, smierci dziecka lub duzych wad genetycznych. Ja rowniez nie wyobrazalabym sobie aby nie wspolzyc z mezem tak dlugi okres czasu, gdyz bliskosc jest bardzo wazna w malzenstwie.Zdarzaja sie owszem sytuacje kiedy naprawde nie mozna, ja mialam zagrozona ciaze i z mezem nie moglismy wspolzyc w ogole, tak wiec taka sytuacja jest zrozumiala. Ale kiedy jest mozliwosc wspolzycia to sadze ze poczas leczenia i oczyszczania sie organizmu z tej calej chemii jak najbardziej powinniscie sie zabezpieczyc. Jest to kwestia leczenia a nie unikania wspolzyca i poczecia dziecka. Bo gdyby tak sluchac rady ze za kazdym razem jak nie mozna zajsc w ciaze trzeba utrzymywac celibat to jak utrzymac ma sie wiez malzenska???Bo nie oszukujmy sie ale akt malzenski najbardziej spaja malzonkow w jedno i najbardziej zbliza do siebie. Jezeli chcesz to rowniez pisz do mnie smialo na maila podanego wyzej Pozdrawiam serdecznie i zycze duzo zdrowia.

Frater nawet Swieta Faustyna brala leki podczas swojej ciezkiej choroby. Jezus mowil do niej zeby brala tak jak lekarz zalecil, a nie pol dawki.A brala pol dawki bo lek byl bardzo drogi i nie chciala na koszty innych narazac. Tak wiec modlitwa jest wazna ale leczenie tez. Pozdrawiam serdecznie.
Antykoncepcja a Kośc ...
emo
A ja byłam i nawet na filmie gdzieś tam się poruszam

Marsz dla Jezusa Kró ...
emo
Ja słucham różnej, zależy co mi w ucho wpadnie. Kiedys słuchałam dosyć ostrej muzyki dlatego spodobała mi się piosenka dodana na forum:
Chcę tak jak On - Anastasis (katolik.d500.pl/index.php?option=com_kunena&func=view&catid=56&id=24&Itemid=121) i męczę ją już długi czas na mp3
Poza tym Beata Bednarz całkiem pozytywnie do mnie przemawia i oczywiście mój ulubiony ELOHIM zwłaszcza piosenka którą polecam:
Kto Jak Nie On ( katolik.d500.pl/index.php?option=com_kunena&func=view&catid=56&id=23&limit=7&limitstart=42&Itemid=121) Wiele łez przy tej piosence wylałam. Posłuchajcie i powiedzcie co wy o niej sądzicie
Jakiej muzyki słucha ...
Kategoria: Hyde - Park
emo
Jak zdobyć czystość przedmałżeńską? Krótki program dla Ciebie (cz. II)


Co to jest czystość przedmałżeńska? Czystość to umiejętność panowania nad popędem seksualnym. Umożliwia kierowanie swoim postępowaniem w sferze seksualnej i daje wolność od czysto popędowych impulsów. Godność człowieka wymaga, aby działał on rozumnie, świadomie i z wolnego wyboru, a nie przymuszony czy zniewolony ślepym popędem. Tym właśnie różnimy się od zwierząt.

Katechizm Kościoła Katolickiego mówi: „Czystość domaga się osiągnięcia panowania nad sobą (...). Alternatywa jest oczywista: albo człowiek panuje nad swoimi namiętnościami i osiąga pokój, albo pozwala zniewolić się przez nie i staje się nieszczęśliwy” (KKK 2339).
Młody człowiek, który przestał pracować nad sobą i poddał się żywiołowej sile popędu seksualnego, nie będzie szczęśliwy. Nie może być takim ktoś zniewolony. Zniewolenie degraduje człowieka, zatrzymuje jego rozwój, a w końcu dezintegruje go psychicznie. Odbiera mu pokój i radość.
Czystość wprowadza nieodzowny ład w sferę seksualną. Broni wolności i godności. Kształtuje szlachetne odniesienie do płci przeciwnej, ponieważ wyzwala z egoistycznej postawy używania człowieka. W ten sposób otwiera drogę do prawdziwej miłości. Czystość umożliwia powstanie miłości i jej rozwój. Tylko człowiek czysty rozumie, na czym polega godność i wartość współżycia seksualnego. Potrafi odkryć prawdę o znaczeniu ciała. Zdobywanie czystości jest najlepszym sposobem przygotowywania się do małżeństwa – także z tego względu, że umożliwia oddanie się sobie w miłości małżeńskiej. Dopiero kiedy jest się panem samego (panią samej) siebie, można oddać się drugiej osobie. Człowiek, który zrezygnował z walki o czystość w okresie przedmałżeńskim, nie oddaje się współmałżonkowi, tylko zaspokaja swój nałóg za pomocą jego ciała.
W pierwszej części tego Krótkiego programu dla Ciebie była mowa przede wszystkim o nadprzyrodzonych środkach potrzebnych do nauczenia się czystości, a więc o korzystaniu z sakramentów i modlitwy. Są one niezbędne. Czystość jest cnotą chrześcijan – wierzących i gorliwie praktykujących, ponieważ do jej osiągnięcia konieczna jest Boża pomoc. A oto kilka kolejnych punktów programu zdobywania czystości:

Zdobądź się na obszary ciszy

Podstawowe znaczenie dla życia wewnętrznego, czyli nawiązywania i umacniania przyjaźni z Chrystusem, ma także skupienie. Im więcej hałasu i wrzawy wokół, tym słabiej słyszalny jest głos Boga przemawiającego w najsubtelniejszych pokładach serca. Abyśmy mogli usłyszeć ten głos, nasza uwaga nie może być skupiona stale na zewnętrznych wrażeniach. Trzeba ją przenieść na to, co się dzieje w naszym wnętrzu.
Tymczasem właśnie życie zewnętrzne nabrało atrakcyjności: stale włączone radio, telewizor, bezustanne spotkania, rozmowy, natłok informacji, obrazów, dźwięków... Dostarczamy sobie wszelkiego rodzaju wrażeń i trudno nam wyobrazić sobie życie bez nich. Wydaje się nam, że byłoby ono wtedy nudne, puste, szare. Odwrotnie – sądzimy, że im więcej tych wrażeń, im są one mocniejsze, tym nasze życie będzie ciekawsze. Czulibyśmy się może zubożeni, gdybyśmy mieli czegoś nie zobaczyć, czegoś nie przeżyć, nie wziąć udziału w tym czy tamtym, nie zakosztować jakiejś przyjemności, nie spróbować czegoś... Poszukujemy nowych wrażeń. Po jakimś czasie nudzą nas, trzeba więc sięgnąć po nowe, mocniejsze...
„Nie zamykajcie – mówił Jan Paweł II do młodych – Waszych serc przed Jezusem. U innych nie znajdziecie odpowiedzi, której wciąż może szukacie. Nazbyt wiele głosów rozbrzmiewa wokół nas, zbyt wiele obietnic i złudnych nadziei. Zdobądźcie się na obszary ciszy, w których będziecie mogli powrócić do samych siebie i nasłuchiwać. Chrystus chce Wam coś powiedzieć, słowo osobiste, bezpośrednie, w którym zawarty jest sekret Waszej teraźniejszości i Waszej przyszłości. Jeśli będziecie potrafili przyjąć je, będziecie też mogli pewni i radośni iść na spotkanie jutra”.

Ogranicz oglądanie telewizji i surfowanie po Internecie

Telewizor staje się coraz bardziej intymnym towarzyszem polskich rodzin. Ekran przyciąga uwagę nawet wtedy, kiedy oferuje banalne, bezużyteczne czy nawet szkodliwe treści. W rodzinach zaczyna brakować właściwego im uczuciowego klimatu, który wymaga czasu dla siebie. Coraz mniej przebywamy z sobą, cieszymy się sobą, coraz rzadziej robimy coś dla siebie. Coraz też mniej czasu poświęcamy na wartościową lekturę, pielęgnowanie swoich zainteresowań, na pomoc innym czy na modlitwę. Wielu Polaków stało się nałogowymi oglądaczami telewizji. Trudno im wręcz wyobrazić sobie choć jeden wieczór bez niej. Co wtedy robić?
Nie zawsze to, co nam proponuje TV, jest bezpośrednio szkodliwe. Niektóre programy mają ambicje poznawcze, inne mogą stanowić godziwą rozrywkę. Trzeba jednak umieć je znaleźć, a odmówić sobie innych – właśnie tych manipulujących, demoralizujących, złych.
Ponadto telewizja, jeśli jest oglądana w nadmiarze, uczy pasywności. Widz jest tylko biernym obserwatorem. Niczego się tutaj od niego nie wymaga, niczego nie musi dawać, w nic się angażować, niepotrzebny jest tu jakikolwiek wysiłek. Obrazy pojawiają się i znikają z taką szybkością, że nie ma czasu na namysł czy głębsze przeżycie. W rezultacie widz staje się coraz bardziej bezmyślnym i zimnym konsumentem.
Nie trać czasu teraz, kiedy jeszcze możesz i powinieneś (powinnaś) się szybko rozwijać. Słusznie nazywa się telewizor „złodziejem czasu”. Okrada Cię z niego – a więc także z tych rzeczy, które mógłbyś (mogłabyś) zrobić wtedy, kiedy bezproduktywnie wpatrujesz się w ekran.
Powyższe uwagi dotyczą również Internetu – może on być bardzo pożyteczny, ale także bardzo destruktywny. Wszystko zależy od tego, jak będziesz z niego korzystał(a).

Unikaj za wszelką cenę pornografii

Młody człowiek, który stara się zachować czystość, nie może świadomie pozwolić sobie nawet na przelotny kontakt z pornografią. Z pewnością złamie to jego samokontrolę, którą pragnie zdobyć. Pornografia jest wyjątkowo jadowitą trucizną. Zaśmieca wyobraźnię obrazami, od których trudno się uwolnić. Niszczy naturalną wstydliwość chroniącą przed nadużyciami seksualnymi. Całkowicie oddziela seks od miłości. Utożsamia kobietę z zabawką seksualną. Przyczynia się do powstania perwersji seksualnych. Uzależnia jak narkotyk. Prowadzi do przestępstw na tle seksualnym.
Katechizm Kościoła tak mówi o pornografii: „Znieważa ona czystość, ponieważ stanowi wynaturzenie aktu małżeńskiego, wzajemnego intymnego daru małżonków. Narusza poważnie godność tych, którzy jej się oddają (aktorzy, sprzedawcy, publiczność), ponieważ jedni stają się dla drugich przedmiotem prymitywnej przyjemności i niedozwolonego zarobku. (…) Pornografia jest ciężką winą. Władze cywilne powinny zabronić wytwarzania i rozpowszechniania materiałów pornograficznych” (KKK 2354).

Zachowaj skromność w ubiorze i zachowaniu


„Wstydliwość i skromność to młodsze siostry czystości” – zauważył ktoś słusznie. Innymi słowy chronią one czystość i konieczne są do jej zachowania.
Biskup Karol Wojtyła w książce Miłość i odpowiedzialność pisał: „Wypada przypomnieć, że człowiek jest osobą, bytem, o którego naturze mówi «wnętrze». Prócz piękna zewnętrznego trzeba umieć odkrywać również piękno wewnętrzne człowieka i w nim sobie także podobać, a może nawet w nim umieć podobać sobie przede wszystkim. Prawda ta w jakiś szczególny sposób jest ważna dla miłości pomiędzy mężczyzną a kobietą. Upodobanie, na którym ta miłość się opiera, nie może rodzić się tylko z widzialnego i zmysłowego piękna, ale powinno uwzględnić całkowite i dogłębne piękno osoby”.
Wiadomo, że pewne wizualne bodźce pobudzają popęd płciowy normalnego mężczyzny. Projektanci mody dobrze wiedzą, jak przedstawić ciało kobiety, aby wzbudzić pożądanie u mężczyzn. Kobiety, co godne ubolewania, często zdają się bezkrytycznie posłuszne „dyktatorom mody”. Niestety, ogromnie na tym tracą. Chciałyby być szanowane i kochane, tymczasem są tylko pożądane. Chodzenie w minispódniczkach, obcisłych dżinsach, bluzkach z dekoltem z pewnością sprzyja zwróceniu na siebie uwagi i „złapaniu faceta”, ale nie znalezieniu przyjaciela czy „towarzysza życia”.
Dziewczyna powinna wiedzieć o naturalnej słabości chłopaka i pomagać mu. Najskuteczniej czyni to, kiedy sama jest skromna i czysta w ubiorze oraz w zachowaniu. Wiadomo, że dziewczyna może wynieść chłopaka na wyżyny! Niestety, na ogół widzi się zupełnie odwrotną sytuację. A przecież Chrystus mówi: „Biada człowiekowi, przez którego dokonuje się zgorszenie” (Mt 18, 7)...

Czerp z doświadczeń tych, którzy nauczyli się czystości

Tak radzą inni, którzy nauczyli się czystości, często wychodząc z głębokich uzależnień seksualnych:

* Przede wszystkim należy pozbyć się pornografii i wszystkiego, co wywołuje lub może wywołać pobudzenie seksualne. Chodzi nie tylko o typową „twardą” pornografię, ale także o tzw. miękką, czy nawet babskie gazety, w których jest spora dawka artykułów o seksie oraz zmysłowych zdjęć. Koniecznie niech Ci ktoś założy blokadę na Internet albo wyłącz go w ogóle, przynajmniej na jakiś czas. Telewizja wcale nie jest mniej niebezpieczna.
* Na osoby płci przeciwnej patrz z czystością, a nie pożądliwie. Nie rozbieraj ich wzrokiem. Nie fantazjuj. Jeśli jest to dla Ciebie zbyt duża pokusa, odwracaj wzrok.
* Nie oglądaj swego ciała. Nie dotykaj go niepotrzebnie.
* Z nieczystymi myślami nie walcz wprost. Kiedy się pojawią, ignoruj je, a uwagę skieruj na jakiś bezpieczny temat. Pamiętaj, że rezygnujesz z tych przyjemnych myśli i pragnień dla nieporównywalnie większych wartości.
* Umiejętnie wykorzystuj czas wolny. Staraj się go dobrze zagospodarować. Układaj sobie program dnia i konsekwentnie go realizuj. Rozwijaj swoje zainteresowania i talenty. Stawiaj sobie wysokie wymagania.
* Nie prowadź dialogu z pożądliwością. Pogardzaj nią! Pomódl się, zajmij się czymś innym, porozmawiaj z kimś. Tylko z Bożą pomocą zwyciężysz.
* Patrz na okres wstrzemięźliwości jak na bezcenny, twórczy czas, a nie jak na koniec świata. To nie wyrok, pokuta czy koniec wszelkiej seksualności. Przeciwnie – właśnie czystość pozwoli Ci w pełni uświadomić sobie i przeżyć Twoje seksualne ja.
* Miej cierpliwość dla siebie. Nie zniechęcaj się potknięciami, ale idź natychmiast do spowiedzi. Przegrałeś(-łaś) bitwę, ale nie przegrałeś(-łaś) wojny. Nie potępiaj siebie, skoro Bóg Ci przebaczył i nadal Cię kocha. Bądź dla siebie łagodny(-a) i wspierający(-a). Wyciągnij wnioski na przyszłość.
* Zaakceptuj siebie jako istotę seksualną. Seks nie jest czymś brudnym i złym. Ucz się odróżniać zdrową seksualność od pożądania czy uzależnienia. Pamiętaj, że wiele rzeczy z czasem się zmieni. Twoje odczuwanie i przeżywanie seksualności będzie ulegać wyraźnym przemianom. Zmierzasz ku nowej jakości.
* Znajdź sobie nieerotyzujące pasje. Na pewno masz jakieś hobby, ulubiony sport czy inne zajęcie, które przynosi Ci zadowolenie. Rozwijaj te sfery aktywności, aby mogły one być dla Ciebie zdrową przeciwwagą dla zbytniego zainteresowania seksem.
* Troszcz się o siebie. Zażywaj ruchu – ćwicz, spaceruj. Miej czas na wypoczynek. Sprawiaj sobie bezpieczne przyjemności, przebywaj na łonie natury. Ciesz się dobrą, wyciszającą muzyką, towarzystwem dobrych przyjaciół. Zachwycaj się pięknem gór, lasów, podziwiaj gwiazdy.
* Zaangażuj się w wolontariat. Wielu chorych, osoby starsze i niepełnosprawne, a także dzieci czekają na Twoją pomoc!
* Pracuj nad „budowaniem granic”. Zrób listę dwuznacznych lub niebezpiecznych zachowań, sytuacji, okoliczności, ludzi lub rzeczy. Postanawiasz ich unikać, ponieważ zagrażają Twojej czystości. Granice zapewniają Ci sferę bezpieczeństwa i wzrostu. Innymi słowy: unikaj „zapalników”. Miej respekt przed swoją słabością i unikaj ich.
* Znajdź sobie zaufaną osobę, z którą mógłbyś (mogłabyś) szczerze porozmawiać, a najlepiej stałego spowiednika. Nie trzymaj pożądań, pokus, złych pragnień w tajemnicy. Ukrywanie ich może je wzmagać.
* Staraj się unikać poczucia, że jesteś „ofiarą” albo że nie jesteś nic wart(a), bo upadasz. Jesteś słaby(-a). Ale z pewnością masz dość siły, by decydować w różnych sprawach dotyczących zdobywania czystości, np. w kwestii budowania granic, unikania „zapalników”, korzystania z sakramentów czy codziennej modlitwy.
* Pamiętaj, że nie nauczysz się czystości czy nie wyzwolisz się z nałogu bez rozwijania duchowości. Zakoduj sobie, że życie duchowe jest podstawą, a nie dodatkową opcją. Znajdź czas na wyciszenie się i refleksję. Msza św., spowiedź, modlitwa, zapisywanie myśli, prowadzenie dzienniczka, czytanie i medytacja, rekolekcje – to wszystko musisz włączyć do swoich planów. Kluczem do życia duchowego jest wytrwałość. Poprzez swoje praktyki nawiązujesz kontakt z Bogiem. (Staraj się je wykonywać, choćby Twoja wiara była bardzo słaba). To da Ci siłę i odporność w trudnych sytuacjach. Twój duchowy akumulator będzie naładowany. Proś o dar czystości.
* Seksualne dojrzewanie nie jest czymś nagłym i olśniewającym – następuje ono powoli i stopniowo. Powstrzymuj się i pozwól działać Bogu. Ufaj cierpliwie. Wierz w to, na co masz nadzieję. Powoli, ale wytrwale.


Złóż Jezusowi przyrzeczenie zachowania czystości przedmałżeńskiej

Celem chrześcijańskiej moralności jest nie tylko unikanie zła i czynienie dobra. Tak mogą chcieć czynić również i ci, którzy nie znają Chrystusa. Chrześcijanin kocha Jezusa i czyni dobro, wyrażając tym swoją lojalność, przyjaźń oraz przynależność do Niego. Początkiem chrześcijańskiej moralności jest poczucie przynależności. Zawieramy z Chrystusem przymierze, na mocy którego żyjemy dla Niego – a więc nie według zasad „świata”, ale według Jego nauki. Złóż swojemu Mistrzowi, Bratu, Przyjacielowi i Bogu – Jezusowi Chrystusowi, do którego chcesz przynależeć, przyrzeczenie zachowania czystości przedmałżeńskiej. Możesz to uczynić sam(a) albo w grupie z innymi osobami myślącymi podobnie jak Ty. Może Twój duszpasterz będzie miał czas, aby być świadkiem Twojego przyrzeczenia? Zaproś wtedy swoich przyjaciół i krewnych. Byłoby to ważne świadectwo dla otoczenia, a dla Boga piękne zadośćuczynienie za publiczne naśmiewanie się z Jego przykazań. Możesz jednak uczynić wszystko zupełnie prywatnie. Przemyśl sobie dokładnie, co postanawiasz. Idź do spowiedzi, a kiedy przyjmiesz Jezusa w Komunii św., oddaj Mu siebie w Modlitwie zawierzenia Ruchu Czystych Serc (znajdziesz ją na końcu każdego numeru Miłujcie się!).
Składając przyrzeczenie zachowania czystości przedmałżeńskiej, nie jesteś sam(a). Uczyniło to już wielu młodych ludzi w Polsce i na całym świecie. Przed kilkunastu laty w amerykańskim mieście Nashville powstał młodzieżowy ruch odnowy moralnej o nazwie True Love Waits (Prawdziwa Miłość Czeka). Należą do niego młodzi ludzie, którzy zdali sobie sprawę, że liberalna popkultura oszukuje ich i prowadzi w ślepy zaułek. Postanowili więc się jej sprzeciwić, zobowiązując się do zachowania czystości przedmałżeńskiej. W czasie jednego tylko spotkania w Atlancie 350 tys. młodych podpisało takie zobowiązanie. W Polsce działa Ruch Czystych Serc (RCS), do którego i Ty możesz przystąpić.
Ponawiaj złożone przez siebie przyrzeczenie, najlepiej codziennie. Pokusy traktuj jak test Twojej lojalności wobec Chrystusa i Twojej miłości do Niego. Święty Franciszek powiedział kiedyś do jednego z braci: „Naprawdę nikt nie powinien uważać się za sługę Bożego, dopóki nie przejdzie przez pokusy i udręczenia. Przezwyciężona pokusa staje się w jakiś sposób pierścieniem, za pomocą którego Pan zaślubia sobie duszę swego sługi”.
Jak zdobyć czystość ...
emo
Jak zdobyć czystość przedmałżeńską? Krótki program dla Ciebie (cz. I)



Można zachowywać czystość. Ale jest to dla wielu zadanie trudne, czasami nawet bardzo trudne. Dlatego może i Ty potrzebujesz programu, który by Ci pomógł osiągnąć ten cel…



W ostatnich trzech artykułach pisanych do młodych Czytelników uzasadniałem, dlaczego czystość przedmałżeńska jest wielką wartością. Może zwróciłeś(-aś) uwagę, że nie odwoływałem się do argumentów religijnych, ewangelicznych, a po prostu do zdroworozsądkowych. Starałem się przy tym pokazać absurdalność twierdzeń popkultury, zachęcającej młodych do nieczystości.
Szczęście, którego tak bardzo pragniemy, związane jest nieodmiennie z dobrem. O tym, co jest dobre, a co złe, mówi nam Dekalog. Pan Bóg nie dał nam oczywiście przykazań niemożliwych do wypełnienia. Można zachowywać czystość. Ale jest to dla wielu zadanie trudne, czasami nawet bardzo trudne. Dlatego może i Ty potrzebujesz programu, który by Ci pomógł osiągnąć ten cel. W pierwszej części tego artykułu podam kilka wskazówek pomagających nie tylko zdobyć czystość, ale sprzyjających rozwojowi w ogóle. Oto pierwszych pięć punktów Krótkiego programu dla Ciebie. Przemyśl je i postaraj się wcielić je w życie, aby się rozwijać, by żyć pięknie, twórczo, szlachetnie, szczęśliwie i by zachować czystość przedmałżeńską, od której zdobycia wiele zależy w Twoim przyszłym życiu.

Wytrwale poszukuj spotkania z Chrystusem

Zapytano kiedyś znanego angielskiego pisarza Gilberta Chestertona: „Gdyby Jezus żył i był obecny we współczesnym świecie, co by zrobił, co by powiedział?”. Pisarz zastanawiał się przez chwilę i odpowiedział: „Ależ On żyje i jest obecny we współczesnym świecie”.
Chrystus nie egzystuje gdzieś w niedostępnych dla nas zaświatach. Jest blisko, żyje pośród nas! I nie jest to jakaś abstrakcyjna teoria teologiczna, ale wspaniała rzeczywistość, której każda i każdy z nas może doświadczyć. Możemy Chrystusa spotykać, rozmawiać z Nim, iść z Nim przez życie... Kiedy mówimy o tym związku, musimy zadać sobie pytanie: „Jaki jest Jezus?”. Może wyniosły, surowy, obcy?... Ewangelie zostały napisane również po to, abyśmy mogli Go poznać. Chciałbyś(-łabyś) mieć prawdziwego przyjaciela: delikatnego, rozumiejącego, mądrego, dobrego, który cieszy się z każdego spotkania z Tobą i ma zawsze dla Ciebie czas, któremu możesz powierzyć nawet największe tajemnice, który gotów jest Ci pomóc, jeśli się do niego zwrócisz, i wybaczyć, jeśli zdarzy Ci się go zawieść? Każdy chciałby mieć takiego przyjaciela! Taki jest właśnie Jezus: nieskończenie dobry i mądry. To, co widzisz dobrego w ludziach, jest tylko słabym odblaskiem Bożej dobroci. On jest źródłem tej dobroci.
Może jednak masz wątpliwości: „Czy jestem godny(-a) tej przyjaźni, mam przecież tyle wad? Czy mam dość wiedzy i inteligencji, aby rozmawiać z samym Bogiem?”. Doświadczenie spotkania i miłości Chrystusa, najważniejsze w Twoim życiu, to nie kwestia wiedzy czy inteligencji, ale wytrwałego poszukiwania Go. Musisz szczerze i wytrwale poszukiwać Jezusa, a na pewno Go znajdziesz. Cóż mogłoby być ważniejszego?... Przyjmie Cię takim(-ką), jakim(-ką) jesteś, z tym większą miłością, im jesteś słabszy(-a) i im bardziej zagubiony(-a). Kocha Cię pomimo Twoich wad i grzechów. Chce Cię (z Twoją pomocą) uleczyć i przemienić. To szczególny Przyjaciel – jedynie On może odpowiedzieć na wszystkie najgłębiej nurtujące Cię pytania i ugasić Twoje pragnienie absolutu, wieczności, świętości i sensu życia.
Jest realnie obecny w każdym kościele pod postacią eucharystycznego Chleba. Idź do Niego i mów Mu z głębi serca: „Żałuję tego, co było złe, chcę być blisko Ciebie – wzmocnij moją wiarę, weź mnie za rękę, przeżyjmy to życie razem w dobrym i złym. Gdziekolwiek pójdę, bądź ze mną”. Mów Mu szczerze o swoich radościach i kłopotach, powierzaj Mu siebie i swoje problemy. On Cię umocni, pocieszy, da Ci światło. W spotkaniu z Jezusem doznasz pokoju, spełnienia, nasycenia.
W 1982 r. do młodzieży w Cardiff Jan Paweł II powiedział: „W modlitwie zjednoczeni z Jezusem – waszym Bratem, waszym Przyjacielem, waszym Zbawicielem i Bogiem – zaczynacie oddychać nową atmosferą. Stawiacie sobie nowe cele i tworzycie nowe ideały. (…) W Jezusie, którego poznajecie na modlitwie, wasze marzenia o sprawiedliwości i pokoju nabierają bardziej konkretnych kształtów i szukają dróg praktycznej realizacji. (…) Poprzez modlitwę otrzymacie siłę, by oprzeć się duchowi świata. (…) To modlitwa wniesie radość w wasze życie i pomoże wam pokonywać przeszkody, które utrudniają prowadzenie chrześcijańskiego życia”.
Czy wierzysz w to, co mówi namiestnik Chrystusa na ziemi, największy autorytet moralny naszych czasów, największy człowiek, jakiego wydał nasz Naród w całej swojej historii?
Doskonała czystość jest darem Bożym. Dlatego św. Hieronim stwierdza: „Dany jest on tym, którzy proszą o niego, którzy pragną go, którzy pracują, aby go otrzymać. Ponieważ ci, którzy proszą, otrzymują, którzy szukają, znajdują, a kołaczącym się otwiera”.
Święty Augustyn zaś pisał: „Mniemałem, że do powściągliwości człowiek jest zdolny o własnych siłach. Głupiec, nie wiedziałem, że – jak napisano – nikt nie może być powściągliwy, jeżeli Ty mu tego nie udzielisz. Udzieliłbyś mi na pewno, gdybym z głębi serca wołał do Ciebie i gdybym miał wiarę dostatecznie mocną, by swoje troski Tobie powierzyć”.
Nie ma pomocy bardziej koniecznej do pokonania pokus przeciwko czystości niż modlitwa – codzienna, wytrwała. Zwłaszcza skuteczne – jak udowadnia doświadczenie wieków – jest gorące nabożeństwo do dziewiczej Matki Boga, Maryi. Zawierz się Jej w następującej modlitwie:
„Niepokalana Matko Jezusa i Matko moja – Maryjo, Królowo Polski! Biorąc za wzór sługę Bożego Jana Pawła II, mówię dziś: cały(-a) jestem Twój(-oja). Twojemu Niepokalanemu Sercu zawierzam całego(-łą) siebie, wszystko, czym jestem: swój umysł, serce, wolę, ciało, swoje zmysły, emocje, pamięć, zranienia, słabości, swoją przeszłość od chwili poczęcia, teraźniejszość i przyszłość wraz ze śmiercią cielesną, każdy swój krok, czyn, słowo i myśl. Twojemu Niepokalanemu Sercu zawierzam także swoją rodzinę i wszystko, co posiadam. Tobie oddaję wszystkie swoje prace, modlitwy i cierpienia. Ty, Najlepsza Matko, chroń mnie i moich bliskich od Złego. Upraszaj nam łaski potrzebne do przemiany i uzdrowienia. Prowadź nas po drogach życia i posługuj się nami do budowania Królestwa Twojego Syna Jezusa Chrystusa – Jedynego Zbawiciela świata, od którego pochodzi wszelkie dobro, prawda i życie. Amen”.
Powtarzaj tę modlitwę w każdą sobotę i w święta maryjne, a nawet codziennie.

Staraj się poznawać Chrystusa i żyć Jego Ewangelią


Dla świętych znać Ewangelię znaczyło żyć nią. Słowo Boże wypełniali co do joty. Słowa Chrystusa, z którymi zapoznali się przez codzienne czytanie i słuchanie Ewangelii, tworzyły regułę obejmującą całe ich życie. Z prostotą i heroiczną stanowczością żyli Ewangelią. Nie zawsze było to łatwe. Święty Paweł nie na darmo domaga się, aby każdy chrześcijanin był „jako dobry żołnierz Chrystusa Jezusa” (2 Tm 2, 3).
Życie w czystości także nie będzie łatwe. Im większa wartość, tym większego wysiłku wymaga jej osiągnięcie. „Każdy z Was, młodzi przyjaciele – mówił w 1987 r. Ojciec św. Jan Paweł II do młodzieży na Westerplatte – znajduje też w życiu jakieś swoje »Westerplatte«. Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić, nie można zdezerterować. Wreszcie jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba »utrzymać« i »obronić« – tak jak to Westerplatte, utrzymać i obronić w sobie i wokół siebie. Obronić dla siebie i dla innych”.
Wiele wewnętrznej walki często wymaga obrona w sobie czystości. Żyjesz przecież wśród propagandy seksualnej swobody i użycia, w otoczeniu dość powszechnych głosów: „Taki jest dzisiejszy świat”, „Przecież wszyscy tak robią” itp., pośród zalewu zmysłowej mody, nagości, pornografii, jednocześnie przy zbyt słabym proteście starszego pokolenia. Może będziesz kroczyć w zupełnej ciemności, może będziesz smagany(-a) drwiną i wyśmiewany(-a), doświadczysz niepewności, zniechęcenia i samotności. Może pojawią się wątpliwości: „Czy rzeczywiście mam rację?...”. Kiedyś uwierzyłeś(-łaś) Chrystusowi, który pragnie, byś zachował(-a) czystość. Dostrzegłeś(-łaś) piękno i wartość czystości. Teraz Twoje postanowienie słabnie pod naporem środowiska czy kogoś, na kim Ci zależy. To jest Twoje Westerplatte! Jeżeli wytrwasz wbrew wszystkiemu – nawet wbrew sobie – wygrałeś(-aś). U kresu Drogi Krzyżowej było zmartwychwstanie. Ty także możesz doświadczyć radości duchowego zmartwychwstania.

Umacniaj się sakramentami


Kościół zawsze zalecał wiernym częste korzystanie z sakramentu pojednania – nawet wtedy, gdy sumienia nie obciążają grzechy ciężkie. Częsta spowiedź była i jest uważana za najskuteczniejszy środek do poprawy złych skłonności. W niej penitent oprócz odpuszczenia grzechów otrzymuje łaskę sakramentalną, czyli, innymi słowy, Bożą pomoc do przezwyciężania słabości, pokus i wszelkich trudności w praktykowaniu dobra.
Kiedy będziemy próbowali realizować nasze ideały, może się zdarzyć, że upadniemy. Co wtedy? Przede wszystkim nie wolno obniżać sobie poprzeczki. Jeżeli upadniemy i przyznamy się do tego w sakramencie pojednania, to wówczas upadek ten może nawet umocnić nas w dążeniu do życia zgodnie z ideałami. Każde wyznanie grzechu jest jednocześnie wyznaniem wiary. Powiedzieć: „Postąpiłem w tym a tym źle” znaczy równocześnie: „Wierzę, że słusznie jest czynić przeciwnie”. Świadomość grzechu wcale nie oznacza, że ktoś, kto ją ma, jest zły. Popełnił błędy, ale się podźwiga. Zauważ, że od winy uwalnia jedynie przebaczenie, nie zaś racjonalizowanie i usprawiedliwianie się przed samym (samą) sobą.
Wszechwiedzący Bóg nie mógł wymyślić dla nas większego daru niż Komunia św. I choć jest On wszechmocny, nie może nam dać czegoś więcej. Daje nam bowiem w Eucharystii nie coś, ale samego siebie, źródło wszelkiego dobra, mądrości i siły. „To jest Ciało moje” (Łk 22, 19) – powiedział w Wieczerniku, kiedy ustanowił Eucharystię. Wcześniej wypowiedziane słowa o chlebie, który zstępuje z nieba (J 6, 50), wywołały sprzeciw. „Trudna jest to mowa, któż jej może słuchać” (J 6, 60) – mówiono. Ale Jezus niczego nie odwołuje, nawet wobec faktu odejścia niektórych uczniów...
W Eucharystii jest realnie obecny ten sam Jezus, którego Maryja porodziła w Betlejem, który przez 30 lat żył w Nazarecie, a potem rozpoczął publiczną działalność: głosił dobrą nowinę, uzdrawiał chorych, wskrzeszał umarłych, wypędzał złe duchy, który umarł na krzyżu, ale po trzech dniach zmartwychwstał. Przypomnijmy sobie jeszcze raz słowa Jana Pawła II: „Ten, kto przystępuje do Komunii św., otrzymuje duchową siłę, potrzebną do tego, by stawić czoło wszystkim trudnościom i próbom, dochowując wierności zobowiązaniom chrześcijanina. Ponadto nieustannie czerpie on z tego Sakramentu, niczym z najobfitszego źródła, energię potrzebną do rozwoju wszystkich swoich zasobów i przymiotów”.
Modlitwa, spowiedź i Komunia św. są źródłem mocy, której potrzebujesz. Nie są to żadne dodatki, w których możesz dowolnie wybierać, ale są one tak konieczne dla Twojego życia duchowego, jak jedzenie i picie dla życia fizycznego. Jeżeli nie będziesz każdego dnia się modlił­(a), regularnie chodził(a) do spowiedzi i przynajmniej na niedzielnej Mszy św. przystępował(a) do Komunii św. (może nawet powinieneś(-winnaś) to robić częściej), nie zachowasz czystości.

Umacniaj swoją wolę i unikaj wszelkich okazji do grzechu

Powiedzenie „nie” czemuś przyjemnemu wymaga silnej woli. Mądrą rzeczą jest ćwiczyć ją w sobie. Potrzebna jest, aby zdobyć zdolność panowania nad swoim ciałem, kontrolowania swoich reakcji, nakazywania sobie i konsekwentnego realizowania podjętej decyzji. Reakcje seksualne poddają się sterowaniu, o ile postawimy sobie wymaganie opanowania siebie. Gorzej, jeżeli nie tylko nie próbujemy hamować swoich reakcji, ale nawet je prowokujemy. Przeciwieństwem opanowania jest bezradność wobec reakcji ciała. Można czasem usłyszeć skargę: „Nie mam silnej woli”. Silna wola nie jest dana człowiekowi – trzeba ją w sobie wypracować. Rezygnowanie z różnych, nawet drobnych, przyjemności jest sposobem jej wzmacniania. Uleganie natomiast wszystkim swoim kaprysom ma odwrotny skutek...
Nawet jeżeli masz silną wolę, musisz unikać wszelkich sytuacji, które mogą doprowadzić Cię do popełnienia grzechu nieczystości. Roztropność jest wielką cnotą! Lepiej wyznaczyć sobie granice, zachowując w ten sposób bezpieczny dystans do wszystkiego, co może nas doprowadzić do upadku. Pokusy przeciwko czystości są bardzo silne. Można je z pewnością poskromić, kiedy się pojawiają. Pożar również łatwiej ugasić w zarodku. Później może to być trudne, albo nawet niemożliwe.
Z nieczystymi myślami nie walcz wprost. Kiedy się pojawią, skieruj po prostu swoją uwagę na jakiś bezpieczny temat.

Uważnie dobieraj sobie przyjaciół

Jeżeli będziesz przebywać w złym towarzystwie, ulegniesz w końcu złym wpływom. Ktoś napisał: „Wśród swoich rówieśników wstydziłem się być mniej bezwstydny niż inni, kiedy słyszałem, jak chwalili się swoimi nikczemnościami. Przyjemność czerpałem nie tylko z samego czynu, ale także z pochwały. Czyniłem się gorszym, niż w rzeczywistości byłem, aby nie być zganionym”... A Ty, czy masz odwagę być dobrym(-ą)? Masz odwagę płynąć pod prąd?
Na przestrzeni całych dziejów Kościoła Chrystus był „znakiem sprzeciwu”. Tak jest i dziś. Bożą mądrość niektórzy uważali za głupstwo. Wyśmiewano to, co nakazywał, a chwalono i propagowano to, czego zakazywał. Kiedy głosem papieża, biskupów czy kapłanów mówił: „Miłujcie Boga nade wszystko i szukajcie najpierw tego, co się Jemu podoba, abyście mogli żyć szczęśliwie”, wołano: „Szukajcie przyjemności bez oglądania się na przykazania. Przyjemność to szczęście”. On mówił: „Zaprzyjcie się siebie i wydajcie walkę pożądliwościom”, a „świat” zachęcał: „Żyjcie na luzie, róbcie to, na co macie ochotę” itd.
Zawsze byli tacy, którzy nazywali życie z Chrystusem głupotą i ciemnogrodem, modlitwę – stratą czasu, Dekalog – ograniczaniem wolności, samolubstwo zaś roztropnością, a pychę – poczuciem własnej godności. Ostatnio określają rozwiązłość – wolnością i miłością, zabijanie dzieci – przerywaniem ciąży czy prawem kobiet, obojętność wobec zła – tolerancją, a psychiczne kaleczenie młodych w szkole – edukacją seksualną itp.
Dobrze jest zdawać sobie sprawę z istnienia wokół nas zupełnie przeciwnych sobie systemów wartości, a w konsekwencji – diametralnie różnych dróg życia. Stale musimy podejmować decyzje. Nieustannie realizują się słowa: „Kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo” (Pwt 30, 19). Życie według przykazań danych nam przez kochającego Ojca prowadzi do błogosławieństwa, szczęścia i pełni życia. Grzech odwrotnie.

Powyższe wskazówki – jak wspomniałem na wstępie tego artykułu – służą nie tylko zdobywaniu czystości przedmałżeńskiej, ale w ogóle Twojemu rozwojowi duchowemu.
Jan Bilewicz
Miłujcie się! 1/2009
Jak zdobyć czystość ...
emo Chcesz mieć trwałe s ...
emo
Cudowny Medalik - Ow ...
Kategoria: Sakramentalia
emo
Pisaliśmy już na forum o Rozalii Celakównie i Nabożeństwie Intronizacyjnym:
katolik.d500.pl/index.php?option=com_kunena&func=view&catid=54&id=638&Itemid=121

Wszystkich zwolenników Intronizacji serdecznie zapraszamy na:

MARSZ DLA JEZUSA KRÓLA POLSKI

który odbędzie się 19 marca (sobota) we Wrocławiu

Do wzięcia udziału w marszu modlitewnym zapraszamy wszystkich, którzy kochają Boga i Ojczyznę.

Razem z Maryją, naszą umiłowaną Królową podejmijmy wielką błagalną modlitwę o uznanie Pana Jezusa Królem Polski.

Marsz poprzedzi Msza Święta w Kościele pw. Opieki Św. Józefa przy ul. Ołbińskiej 1 (boczna ul. Jedności Narodowej) o godz. 11:30.

Prosimy o zachęcenie do udziału w Marszu swoich bliskich i znajomych.


Grupy zorganizowane można zgłaszać od 4 do 18 marca 2011 r. w godzinach od 20:00 do 22:00

pod numerem telefonu: 720 296 205 lub 510 430 318.


Tutaj też jest mapka i opis:
intronizacja.pl/images/obrazki/MARSZ_wroclaw.pdf


JEDŹ Z NAMI


Marsz dla Jezusa Króla Polski we Wrocławiu – jedź na niego z nami z Podbeskidzia:

Wyjazd autokarem:

* z Andrychowa (przystanek Hala Sportowa) godz. 4.45;
* z Kęt (Dworzec PKP) godz. 5.00;
* z Porąbki (Zapora) godz. 5.15;
* z Łodygowic (Dworzec PKP) godz. 5.40;
* zgłoszenia (Andrychów, Kęty, Porąbka) p. Dorota tel. 512 093 840; (Łodygowice) p. Stasia tel. 33 86 31 553; 889 370 44

Marsz dla Jezusa Króla Polski we Wrocławiu - jedź na niego z nami z Krakowa

* wyjazd autokarem ze Szczyglic (k. Balic) o godz. 7.30;
* przewidywany powrót ok. godz. 22.00;
* koszt przejazdu 25 zł (młodzież 50%);
* zgłoszenia tel. 12 285 60 98; 720 027 640.


Marsz dla Jezusa Króla Polski we Wrocławiu - jedź na niego z nami z Warszawy:

* wyjazd autokarem sprzed kościoła św. Jakuba, przy pl. Narutowicza w Warszawie o godz. 5.1;
* godz. 17.00 zwiedzanie Panoramy Racławickiej (także dla innych pielgrzymek zgłoszonych do 14 marca br. na tel. (71) 344 23 44 Muzeum Narodowe we Wrocławiu ul. Purkyniego 11);
* powrót do Warszawy około godz. 24.00;
* koszt przejazdu 55 zł (plus bilet na Panoramę, ulgowy 16 zł, normalny 22 zł);
* zgłoszenia przyjmuje pan Henryk Glinkowski, tel. (22) 825 21 15 w godz. 10.00 – 20.00

ŻRÓDŁO: www.intronizacja.pl
Marsz dla Jezusa Kró ...
emo
W wakacyjnym numerze LISTU (7-8/2003) zamieszczona jest pierwsza część konferencji o. Rafała Skibińskiego OP pt. "Kiedy człowiek podejmuje walkę". Ojciec Rafał analizuje w niej niektóre myśli Karola Wojtyły zawarte w książce "Osoba i czyn", dotyczące działania człowieka we wspólnocie. Przedstawia postawy autentyczne, czyli solidarność i sprzeciw, oraz nieautentyczne, czyli konformizm i unik. Szczególny nacisk kładzie na analizę naszej mentalności, tj. na podłoże naszego działania. Druga, poniższa część konferencji, pomyślana została jako sprawdzian praktyczny.


Teraz będzie sprawdzian praktyczny. Mam tutaj powszechnie używane argumenty na rzecz zabijania nienarodzonych dzieci. Jest ich dziesięć. Postaram się przedstawić je po kolei, dając chwilę czasu na zastanowienie. Pamiętajmy o tych wszystkich sprawach, o których mówiliśmy, a więc o tym, że Pan Bóg tak nas stworzył, że człowiek jest i człowiek działa, i że za to działanie bierze odpowiedzialność; że "atmosfera", jaką mamy w środku, decyduje o tym, czy jesteśmy na podłożu bagnistym, czy zdrowym.
Warto sprawdzić, jaka jest moja prawdziwa postawa. Być może w rozmowach jestem solidarny i potrafię się sprzeciwić, a w mentalności (to jest coś głębiej) jestem konformistą i człowiekiem uniku. Spróbujcie coś poradzić na te argumenty, które zaraz przytoczę. Czasu na zastanowienie nie będzie zbyt dużo, jak w jakimś strasznym teleturnieju. Na końcu sam spróbuję na nie odpowiedzieć.

Jak brzmią te argumenty? Brzmią strasznie...

1. "Lepiej, żeby się nie urodziło niż żeby miało być niechciane". Tak się przecież mówi. Jaka jest moja pierwsza myśl? Jak reaguje na takie zdanie moja mentalność? Czy widzę związek między tymi sprawami?

2. "Są wskazania lekarskie" - bardzo częsty argument. Moja pierwsza reakcja? Co wiem na ten temat? Jak zacznę rozmowę? Przypuśćmy, że stoi ktoś przede mną i ma taki właśnie problem. Oto jest konkretny człowiek, no i jest "wskazanie lekarskie".

3. Przychodzi para i mówi: "Tak, jesteśmy wierzący, ale musimy podjąć decyzję: ma się urodzić, czy ma się nie urodzić". Czy słyszę w moim wnętrzu alarmowy brzęczek, a jeżeli tak, to na jaki temat?
Ktoś powie, że przesadzam, że te argumenty są za mocne albo bezpodstawne. Ale trzeba pamiętać, że np. Nowa Huta słynęła z tego, że ciała pomordowanych dzieci zatykały kanały... To był "czas budowania"? To rozpad, kanalizacje się zapychały od tego "budowania". Popatrzmy na podłoże, w ogóle nauczmy się patrzeć na podłoże. To trzeba umieć.
A rodzice przychodzą i mówią: "Musimy podjąć decyzję".

4. Ktoś przychodzi i stwierdza: "Trzeba wybrać mniejsze zło". Urodzi się - źle, zabić - źle, no, ale to jest mniejsze zło...

5. Jest jeszcze jeden tego typu argument. Odwołuje się do psychiki kobiecej: "Kiedy kobieta podejmie decyzję, to już jej nie zmieni". Na sto procent tego dokona. Znowu to samo pytanie: Czy czuję, o co tu chodzi, czy takie zdanie stanowi dla mnie ostrogę, czy słysząc je "skaczę", czy może już "straciłem czucie"? Mentalność. Przypomnijmy sobie wielkie postawy autentyczne i nieautentyczne.

6. W rozmowie po fakcie pada słowo: "Musiałam. Mu-sia-łam!".

7. "Mogłoby się urodzić nienormalne" - tak też się mówi.

8. "I tak groziło mi poronienie".

9. "Dlaczego niewierzący mogą to robić, a wierzący nie?". Dlaczego? - i koniec dyskusji.

10. I jeszcze jedna bardzo dziwna postawa. Zdarza się w życiu, więc o niej mówię, w końcu wszyscy jesteśmy ludźmi: "Jeżeli Kościół nie pozwala na usuwanie, to musi pozwolić na środki antykoncepcyjne". Albo, albo - nie ma wyjścia.

Moja pierwsza reakcja? Czy jeszcze jestem wrażliwy, czy już coś się we mnie skończyło? Dom może być zbudowany na skale lub na piasku - podłoże może być zdrowe lub chore. Wszystko jest kwestią podłoża.


Próba odpowiedzi

Jesteśmy lepsi w budowaniu domów niż w zwyczajnym życiu. Kamień i cement mocniej przemawiają do nas niż ludzkie życie. Mam nadzieję, że ten wewnętrzny sprawdzian, te ćwiczenia praktyczne nam pomogą. Odpowiadając na te argumenty nie chciałbym prezentować technik argumentacji, ale przedstawić, możliwie w skrócie (to na pewno nie wyczerpie tematu), podłoże rozumowania, które prowadzi do zabijania nienarodzonych.

Zacznijmy od początku:

1. "Lepiej, żeby się nie urodziło niż żeby miało być niechciane". Jest to myślenie oparte na założeniu, że człowiek nie może się zmienić na lepsze, czyli że nie może zacząć bardziej kochać. I - zwróćcie uwagę, jest to głośno wypowiedziane - że nawet mając dziewięć miesięcy do namysłu, do zmiany siebie, do zmiany kobiety i mężczyzny, człowiek tego nie zrobi. A tymczasem tylko człowiek jest w stanie dokonać takiego przeskoku. Miłuj bliźniego swego jak siebie samego - tylko człowieka stać na taki akt. Bagnistym podłożem, na którym się znajdujemy używając argumentu, że "lepiej, żeby się nie urodziło niż żeby miało być niechciane", jest założenie, że nie jesteśmy w stanie pokochać.

2. Argument mówiący o wskazaniach lekarskich jest dość trudny. Bo rzeczywiście czasem są wskazania lekarskie. Ale zwróćmy uwagę na samo sformułowanie. Zastanówmy się, co ono naprawdę znaczy. Oto są wskazania lekarskie na zabicie niewinnej istoty ludzkiej. A więc lekarze czasami nie mają nic lepszego do roboty niż zabijanie. Żebyśmy wiedzieli, po co jest lekarz, jakie jest jego zadanie i co przysięgał.
Z doświadczenia kliniki łódzkiej, gdzie pracuje dr Włodzimierz Fijałkowski - znany autorytet w tej dziedzinie - wynika, że statystycznie na dwa tysiące kobiet zgłaszających się do usunięcia ciąży - czyli do przerwania życia nienarodzonemu dziecku - dziesięć osób miało wskazania lekarskie (przy czym jedna osoba była zazwyczaj całkiem zdrowa i jedna rzeczywiście chora). Czyli na tysiąc tzw. zabiegów pięć osób miało jakie takie uzasadnienie. I to "jakie takie uzasadnienie" (pięć osób stanowi 0,5%) daje argument do ręki pozostałym 995 kobietom i osobom, które je do tego czynu popychają.
Ponadto, ciągle toczą się dyskusje, jak jest z tą sprawą w sensie medycznym. Zdaniem wielu lekarzy praktycznie nie zdarza się, żeby zagrożone było albo dziecko, albo matka. Jeżeli już - to oboje. Nie wiadomo, co się zdarzy przy porodzie, w ogóle nie wiadomo, co się zdarzy. Ratować trzeba kogo się da i to jest zadaniem lekarza, a nie pokazywanie palcem, kto ma umrzeć, a kto nie.

3. "Musimy podjąć decyzję". Zabić, czy nie zabić? Są takie zdania, które gdy człowiek usłyszy, to mu ciarki przechodzą po plecach, bo spotyka się oko w oko z koszmarem. Racjonalne, spokojnie wypowiedziane zdanie: "musimy podjąć decyzję", jest właśnie przykładem myślenia zaczerpniętego ze świata koszmaru. W tym zdaniu człowiek mówi, że ma władzę zabić lub nie zabić.
Dziecko nie jest niczyją własnością, należy do siebie i do Boga, nie jest nawet "elementem" matki. Matce zostało jedynie powierzone. Tylko Bóg może decydować o jego losach.

4. Czwarty argument mówi o tym, że trzeba wybrać "mniejsze zło". Jak na niego zareagować? Otóż jest to zdanie głęboko bezbożne. A jeśli bezbożne, to i nieludzkie. Dlaczego? Bo człowiek nie podlega żadnemu przymusowi czynienia zła moralnego - większego czy mniejszego. Po prostu ma nie czynić żadnego zła. Ktoś powie, że to niemożliwe. Tak - to jest trudne, ale znowu nie przesadzajmy z naszym heroizmem i uruchommy wyobraźnię w kierunku dobra. Wyobraźnia jest bardzo ważna. Gdybym miał wskazać na to miejsce w nas samych, które jest najbardziej chore, wskazałbym na wyobraźnię. Dlatego, że my sobie najczęściej w ogóle nie wyobrażamy innego wyjścia niż złe. Wobec tego bardzo łatwo jest nam wmówić, że trzeba wybrać "mniejsze zło".

5. Argument o psychice kobiecej uświadamia nam, jak bardzo pokolenia zależą od siebie. "Gdy kobieta podejmie decyzję, to już jej nie zmieni" - jest to argument wypowiedziany przez Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Tymczasem przytoczę pewne drobne zdarzenie. Do kliniki, gdzie dokonuje się tzw. zabiegów, przyszła grupa ludzi z ruchu, który działał w Warszawie, i zaczęła w poczekalni odmawiać różaniec. Spowodowało to natychmiastowy protest znajdujących się tam osób. A oni na to, że przecież nie ma zakazu modlitwy na cmentarzu. Zawołany przedstawiciel władzy wskazał następną klinikę, gdzie modlący się mogliby również pójść. Wcale ich nie wyrzucił, ale chciał pomóc. A z tamtego wydarzenia połowa dzieci ocalała.
A więc, czy rzeczywiście "gdy kobieta podejmie decyzję, to już jej nie zmieni"? A jeżeli trafi na osoby niosące pomoc? Pamiętajmy, że kobieta, która chce dokonać aborcji, najczęściej znajduje się w sytuacji ogromnego uwikłania, potężnych nacisków, a splot różnych życiowych wydarzeń bywa tak trudny, że nam się w głowie nie mieści. Żeby wytrzymać taką sytuację, trzeba mieć kogoś do pomocy. Bywa że udręczona kobieta jest w desperacji, rozgląda się, a w pobliżu nie ma nikogo. Nie uspokajajmy swojego sumienia wtedy, kiedy moglibyśmy dużo zrobić.

6. "Mu-sia-łam". To są słowa wypowiedziane już po fakcie. Swoiste wyznanie niewiary w to, że świat jest rzeczywiście Boży. Uznanie, że jest tak paskudny (nie chcę od ołtarza używać słów wulgarnych), że aż szatański. "Musiałam" - to znaczy, że nie było innego wyjścia, nie było ucieczki w stronę dobra, to znaczy, że Bóg nie wszędzie jest. Słowo "musiałam" jest wypowiadane przez łzy, ale nauczmy się na tym bolesnym przykładzie, że tego typu wyznanie grzechu wcale nie jest wyznaniem grzechu. Jest tylko wyznaniem psychicznego żalu człowieka nad sobą. Nasza postawa powinna być inna. Kiedy człowiek naprawdę żałuje za grzechy, nie używa słowa "musiałam". To słowo nie pasuje do żalu za grzechy. To nie ta droga, to nie to wyznanie, nie ten płacz, nie te łzy. "Musiałam" - antywyznanie wiary.

7. "Mogłoby się urodzić nienormalne". W przypadku tego argumentu sprawa jest bardzo prosta - to postawa egoistyczna, konsumpcyjna i wykorzystująca innych. Warto zauważyć, że postawa konsumpcyjna jest postawą niosącą śmierć. Przyjmuję do mojego otoczenia tylko tych ludzi, którzy dają mi komfort, przyjmuję tylko to, co zaspokaja mój egoizm i zapewnia lepsze życie. Nie tędy prowadzi droga do raju. Suma, choćby wielu, zadowolonych egoistów nie będzie rajem. Będzie tylko kłębowiskiem zadowolonych egoistów.

8. "I tak groziło mi poronienie". I tak każdy z nas kiedyś umrze... Może zbyt spokojnie to mówię, może są sprawy, o których nie wolno mówić zbyt lekko. A jednak to prawda: każdy z nas umrze. Ale to nie jest powód, żeby ktokolwiek przyspieszał ten moment. Miało być poronienie, a jest wymuszona śmierć. Zwłaszcza że chodzi o zupełnie niewinnego i bezbronnego człowieka.

9. Jakie jest podłoże pytania: "Dlaczego niewierzący mogą to robić, a wierzący nie?". Znamy to pytanie, bo jest zadawane także w wielu innych sytuacjach, drastycznych, dramatycznych czy drażliwych. Dlaczego oni mogą, a my nie?
Po pierwsze ten, kto tak mówi, udowadnia, że tkwi w nim kompleks bycia wierzącym. Wierzący to taki człowiek drugiej kategorii, mniejszej wartości; należy do Kościoła, modli się, jest w nim coś dziwnego, coś słabego. Jeżeli ktoś rzeczywiście działa (mówiliśmy o tym wcześniej), to zgódźmy się, że powinien wiedzieć, dlaczego działa tak, a nie inaczej. Więc niech pracuje głową, niech się domyśla, niech zbada korzenie swojej wiary, niech zapuści się w Boga, niech Mu się powierzy, niech Mu zaufa. Wtedy będzie wiedział "dlaczego".
A po drugie - w wypadku zabijania nienarodzonych nie chodzi o wiarę. Po prostu jest ogólna zasada, że nie zabija się niewinnego człowieka - nieważne, w jakim jest wieku. I ta zasada, to prawo moralne obowiązuje bezwzględnie wszystkich ludzi, niezależnie od wiary i przekonań. Nie wolno tego robić i koniec. Nie ma racji, która by uzasadniała zabijanie.

10. I już chyba ostatni argument: "Jeżeli Kościół nie pozwala na usuwanie, to musi się zgodzić na środki antykoncepcyjne". Takie poglądy są wyrazem mentalności skierowanej przeciwko życiu w ogóle, także własnemu. Zadziwiająca sprawa: używający tego argumentu to tacy niedoskonali samobójcy. W pewnym sensie samobójstwem, niszczeniem siebie jest każdy grzech.
W przypadku zwolenników środków antykoncepcyjnych potoczny sposób myślenia jest taki: stosujemy środek, jest gwarancja, człowiek nie ma prawa się począć. Takie przekonanie koduje się w naszej świadomości. Począł się, a to pech! Można się tylko śmiać. Pech - trzeba przepędzić intruza, on nie miał prawa...
Zabijając małżonkowie niszczą nie tylko wspólne dziecko, ale i siebie: on niszczy siebie jako ojca, ona niszczy siebie jako matkę - a jest to coś bardzo istotnego w człowieku. Zaprzeczają w ten sposób samym sobie, swojemu związkowi, swojemu byciu razem. I zdarza się nierzadko, że po tym tzw. zabiegu ci ludzie nie mogą na siebie patrzeć. To już nie miłość, to śmierć.

Jeden dzień bez zabijania

Ostatnia uwaga dotyczy ustawy: jesteśmy w konkretnym kraju, konkretna ustawa się przydarzyła. Miała wzniosły cel. Chodziło o zlikwidowanie nielegalnego i przez to niebezpiecznego dla kobiet procederu zabijania dzieci. Dbamy bowiem o komfort dla tych, co zabijają. Oto odpowiedź na pytanie o naszą mentalność: dbamy o komfort dla tych, co zabijają...
Okazało się, że przed wprowadzeniem ustawy do szpitala trafiało co roku od pięćdziesięciu do sześćdziesięciu kobiet z powikłaniami po nielegalnych "zabiegach". Kobiety te najczęściej umierały. Nie ma danych mówiących, ile w ogóle dokonywano "zabiegów", dane dotyczą tylko liczby powikłań. Po wprowadzeniu ustawy (ciekawostka medyczna i społeczna) umiera rocznie z tej samej przyczyny sześćdziesiąt kobiet. Nic się nie zmieniło - poza tragicznym żniwem obliczanym (przez tych, co liczą bardzo ostrożnie) na trzysta tysięcy, do miliona rocznie (bo tego się nie da zbadać dokładnie). Nic się nie zmieniło. Ta ustawa jest jednym z elementów, które kształtują naszą mentalność, podłoże naszego myślenia, naszych postaw.

Wiele z argumentów, które tu przytoczyłem, powstało tak zwyczajnie, po domach, u ludzi. Po tych ciepłych, zacisznych domach z lampami, telewizorami, czajnikami i herbatą. Tam powstały te pomysły, które miały znarkotyzować sumienie. Każdy z tych argumentów może być zaadresowany do nas. Jeśli jesteśmy znarkotyzowani, to nic nie poczujemy. Proszę sobie przypomnieć, jaka była nasza reakcja na argumenty w chwili, gdy je czytałem. Czy nie byliśmy wobec nich bezbronni i sparaliżowani? Czy nie jest tak, że mamy sparaliżowane sumienie, sparaliżowane wnętrze?

Jak daleko odeszliśmy od Boga! Każdy gwałt na naszym narodzie ma swoje źródło w nas, nigdzie indziej. Posłuchajmy, co pisze s. Faustyna: "Często się modlę za Polskę, ale widzę wielkie zagniewanie Boże na nią, iż jest niewdzięczna. Całą duszę wytężam, aby ją bronić. Nieustannie przypominam Bogu Jego obietnicę miłosierdzia. Kiedy widzę Jego zagniewanie, rzucam się z ufnością w przepaść miłosierdzia i w nim zanurzam całą Polskę. A wtenczas nie może użyć Swojej sprawiedliwości. Ojczyzno moja, ile ty mnie kosztujesz. Nie ma dnia, w którym bym się nie modliła za ciebie".
Mój Boże, żeby choć jeden dzień przeminął bez tego piekielnego zabiegu. Jeden dzień! Warto poświęcić swoje własne życie.

Rafał Skibiński OP

Konferencja wygłoszona w kościele oo. Dominikanów w Krakowie podczas rekolekcji adwentowych 17 listopada 1985 r.
Artykuł pochodzi z LIST/12/03


...
Dziesięć powodów żeb ...
emo
Nie
Jak się Modlicie?
Kategoria: Modlitwa
emo
RADY ŚW. MONIKI DLA RODZICÓW


Kochana córko, jestem św. Moniką. Bardzo dużo mamy z sobą wspólnego, bo ty też cały czas modlisz się za męża i dzieci. I dlatego na twoją prośbę Bóg mi zezwolił do ciebie przyjść i dyktować przekazy, które bardzo się przydadzą wszystkim ludziom. Twój Anioł Stróż zlecił ci założyć nowy gruby zeszyt. To dobrze, bo będę dużo razy do ciebie przychodzić i ci dyktować ważne przekazy. Ja za życia przeszłam wszystko tzn. ogromne próby gdy nie przestałam się modlić. Ufałam Bogu, chociaż przychodziły chwile ciężkie. Kościół ma moją biografię dobrze opisaną, a szczególnie z dawnych lat. Niektóre cierpiące matki mają kult do mnie po dziś dzień, a takich matek jest obecnie coraz więcej i będzie jeszcze więcej.
27.08.1991 r.


* * *
Dzisiaj będę dyktować, jak biedne stroskane matki mają postępować ze swoimi dziećmi, bo Bóg już nie może patrzeć na te poniewierane matki, które leją gorzkie łzy za swoje dzieci. Kochają je ogromnie, a serca ich pękają z żalu, że tego nie doceniają, a nawet nienawidzą swoich rodziców. To jest straszne działanie szatana.
I Bóg zechciał, abym podyktowała wskazówki i rady dla matek aby wiedziały jak postępować. My w niebie doskonale widzimy każdą obrazę Bożą. Modlimy się.
I z nieba do was, kochane matki i ojcowie, wołamy o pomoc, aby ratować dusze waszych dzieci, alkoholików, narkomanów, rozwodników, cudzołożników, dzieciobójców i innych. Dla rodziców, którzy są blisko Boga, to jest straszna tragedia mieć takie dziecko. Ale co mają robić? Biedni, już wszystkie środki wychowawcze wypróbowali i nic nie pomogło. A ja św. Monika, was najlepiej rozumiem, bo ja przeżyłam najgorsze tragedie ze swoim ukochanym synem, który potem został wielkim świętym. Dlatego was, drodzy rodzice chciałam pocieszyć, że z najgorszego dziecka może stać się święty, ale bez waszej pomocy nic się nie stanie. Ktoś musi za to dziecko się modlić, samo się nie modli, więc świętym obowiązkiem rodziców jest modlić się za swoje dziecko. Inaczej dziecko zejdzie na manowce w dzisiejszych czasach, bez pomocy modlitewnej nie wytrwa w dobrem, gdzie się nie ruszy wszędzie spotka na swojej drodze kolegę, koleżankę już opętaną przez szatana i tak to się zaczyna. Tylko modlitwa matki, ojca, babci, cioci i innych osób może podziałać na to biedne dziecko. Mądra matka sama się modli i błaga o pomoc modlitewną innych, zamawia Mszę świętą za swoje dziecko. Modli się za dusze czyśćcowe i prosi o pomoc dla swojego kochanego dziecka. I ma słuszną rację, bo czy po roku czy dłużej dziecko musi się zmienić. Sam Bóg zadziała w jego duszy. A matki są obecnie takie niecierpliwe, dzień, miesiąc pomodlą się, parę razy przyjmą Komunię Św. i już żądają od Boga nawrócenia. Obrażają się na Boga i przestają w ogóle się modlić – to największe nieszczęście popełniają, bo dziecka nie ratują z przepaści. I same wpadają w pułapkę szatana. Modlitwa musi być długa, wytrwała, ufna, to bardzo ważne – na ile ufasz Bogu, na tyle Cię wysłucha. Modlić się najlepiej na różańcu świętym. I tu dam wam bardzo skuteczną radę. Niech matka stroskana, zrozpaczona odda swoje dziecko w ręce Matki Bożej i przez cały rok odmawia za nie różaniec święty, część bolesną. Wtedy najgorsze dziecko stanie się nawrócone. To obietnica Boża. Przeze mnie Bóg potwierdza tę obietnicę. I czy nie warto tylko jeden rok poświęcić się i mieć nawrócone dziecko. Chyba to łatwiej czynić, aniżeli całe lata, a może i do końca życia mieć syna, córkę narkomankę, rozwódkę, alkoholiczkę czy innego grzesznika, a zbliżają się czasy, że rodzice będą coraz bardziej cierpieć przez swoje dzieci. A nawet o śmierć ich przyprawią. Ostrzegam was, drodzy rodzice, już zabezpieczcie się modlitwą różańcową. Matka ma na przykład 4 dzieci, to niech 4 różańce zacznie odmawiać, a będzie Bogu za to dziękować i uwielbiać Go.
28.08.1991r.


* * *


A teraz podyktuję, jak rodzice mają się zachowywać przy dzieciach aroganckich, niedobrych, które nienawidzą swoich rodziców. Dzieci te są bardzo nieszczęśliwe, nimi rządzi szatan i one biedne nie potrafią same od niego się uwolnić. A rodzice zamiast się za nich modlić jak ci podałam wczoraj, to ich rozdrażniają, chcą siłą zmusić do dobrego. Oni sami z natury chcą być dobrymi dziećmi, ale nie mają siły uwolnić się od szatana, który pragnie zguby ich dusz. Posłuchali raz i drugi jego namowy i już on ich opętał, jakby wziął ich sobie na służbę i bardzo usilnie pracuje nad tym, aby ich duszę nie wypuścić ze swych szponów. Rodzice muszą być bardzo wyrozumiali dla takich dzieci, bo oni sami się męczą i bez waszej pomocy mogą zejść na manowce. Trzeba przede wszystkim ogarnąć ich ogromną miłością i ciągle im przebaczać z pokorą, bo szatan bardzo boi się pokornych. W tym dziecku jest szatan i nim rządzi.
Dziecko jak automat wykonuje jego wszystkie najdrobniejsze polecenia i też zaczyna krzyczeć, robić wymówki i tylko tego chce szatan, już on ma w swoich szponach nie tylko dziecko, ale i ojca i matkę. Pierwsze, co należy zrobić to ogarnąć to dziecko troskliwą miłością, czułością i ciągle przebaczać. Nie karać, bo to nie pomoże, bo to są podlotki, a nie przedszkolaki.
29.08.1991r.


* * *


Kochana córko, jak się cieszę, że mnie słuchasz. Będzie mi się z tobą bardzo dobrze pracowało. A nasza praca będzie polegać na nawracaniu dusz. Ty tego też pragniesz. My w niebie a ty na ziemi będziemy działać wspólnie. Masowo będziemy nawracać dusze. A teraz podam do widomości dla biednych rodziców, jak mają ustrzec się przed niebezpieczeństwem, które grozi od ich własnych dzieci. Jest bardzo dużo matek, które leją gorzkie łzy przez swoje dzieci. Ja widzę z nieba wszystkie matki płaczące, a pobite przez dzieci i często są zabite. Codziennie 1-3 matki przechodzą do wieczności zamordowane przez swoje dzieci. Bóg już na to nie może patrzeć. Daje jako ratunek tę książkę do rąk, aby wiedziały jak się bronić, a nie rozdrażniać swoje opętane przez szatana dzieci. Bo to nic nie da, a tylko pogarsza sytuację. Podam parę przykładów.
W Stanach Zjednoczonych Ameryki w San Diego syn opętany przez szatana od dłuższego czasu bardzo się znęcał nad swoją matką. Nie bił jej, lecz wyżywał, poniewierał, a nawet dokuczał. W nocy celowo stukał, słuchał głośno muzyki. Matka była już wyczerpana psychicznie. Bała się syna jak ognia. Była rozwiedziona i miała tylko jednego syna, ale bardzo o niego dbała i kochała go do przesady. Syn urósł, był fizycznie dobrze zbudowany. Naukę przerwał. Do pracy nie chciało mu się iść. Przyszedł podpity i do matki powiedział: Daj mi pieniądze, bo ciebie… zabiję. Matka nie wytrzymała nerwowo i pierwsza rzuciła w niego szklanką z gorącą herbatą. Syn złapał nóż i uderzył matkę tak, że zabił. Ciało ukrył i zabrał wszystkie pieniądze, ale już nie poszedł ich przepić. Po ukryciu ciała matki poszedł do spowiedzi świętej. Odbył bardzo dobrą spowiedź. Podałam ten przykład matki kochającej swoje dziecko. Właśnie ta matka, zaraz po zejściu z ziemi gorąco modliła się o nawrócenie syna i Bóg ja wysłuchał. Ale nie doszłoby do tego nieszczęścia, gdyby matka podeszła do syna i ucałowała go i powiedziała: Synu kochany, w tej chwili nie mam, ale jutro postaram ci się załatwić. Przebaczyć od razu, to jest ważne.
Drugi przypadek w Anglii, w małym miasteczku, córka nierządnica przyprowadzała chłopców do domu i z nimi grzeszyła. Matka nie mogła na to patrzeć. Błagała, prosiła, nic nie pomagało. W końcu już była u kresu wytrzymałości. Wracała do domu, a córka w łóżku z mężczyzną. Nic nie mówiąc złapała ją za włosy i zaczęły się szarpać. Córka uderzyła matkę w głowę o mur, gdzie sterczało żelastwo. Matka również zabita. Córka natychmiast zgłosiła się na policję i sama przyznała się do wszystkiego. Przed karą śmierci, bo taki otrzymała wyrok wyspowiadała się szczerze i Bóg ulitował się nad jej duszą. I w tym przypadku, gdyby matka spokojnie przyszła i powiedziała: Córko kochana, ty bardzo grzeszysz, Bóg ci tego nie przebaczy – mogłaby ich swoją ręką pobłogosławić. To największa pomoc. On opuściłby to łóżko. Bo matki błogosławieństwo jest bardzo ważne, ma ogromną moc. Lub matka wzięłaby różaniec w rękę i odmawiałaby za nich. Albo w myśli oddałaby ich od razu Matce Bożej słowami: Weź ich oboje, bo mnie nie słuchają. I Matka Najświętsza dałaby sobie z nimi radę.
30.08.1991 r.


Trzeci przypadek w Stanach Zjednoczonych. Pewna matka znienawidziła swoje rodzone dziecko, bo było dla niej bardzo niedobre i zamiast syna swego błogosławić, kiedy ją wyzywał, rzucał się do niej do bicia, ona nie ustąpiła mu ani na krok. Zawsze chciała być górą. Duma jej nie pozwalała, aby upokorzyć się przed nim. Przyszedł kiedyś z kolegami po użyciu środków odurzających, bo byli narkomanami. I matkę zaczął wyzywać i poniżać przy kolegach.
Matka tego nie znosiła i rzuciła w syna widelcem przebijając mu rękę. Krew się pokazała, więc syn rzucił się na matkę i zaczął ją kopać. Ona narobiła wrzasku, a koledzy związali ją kneblując usta, ona bardzo szarpała się, dlatego i koledzy zaczęli ją bić, gdzie popadło. Tak ją pobili, że matka była konająca. Chłopcy uciekli. Sąsiedzi podejrzewając, że coś się stało, wpadli do matki, lecz ona już nie żyła. I sama po prostu wywołała awanturę. Gdyby syna błogosławiła, lub polecała Bogu, nigdy by do tego nie doszło. I zachowanie w znacznej mierze zależy od wzorców czerpanych z postępowania własnych rodziców. I tu muszę powiedzieć, że szatan najbardziej boi się pokory. Gdy dziecko jest opętane, to tylko pokorą można zwyciężyć, niczym innym. Dlatego proszę was, drodzy rodzice, bądźcie zawsze i wszędzie pokorni, a zawsze zwycięstwo będzie wasze.
Jeszcze jeden przykład z Polski. Pewna rodzina bardzo dbała o dobre wychowanie dzieci, ale jeden syn był wyrodny. Matka nie potrafiła go kochać. Nie uczył się, uciekał z domu. Doszło do tego, że trafił do zakładu poprawczego, potem do więzienia i tak życie swoje zmarnował. Ojciec wyrzekł się go całkowicie. Matka bardzo modliła się za niego. On się nawrócił i był bardzo dobrym synem.
W pewnej rodzinie bardzo pokornej, wierzącej córka została prostytutką. Matka zalewała się łzami, utraciła zdrowie, wpadła w chorobę psychiczną, a córka nic z tego sobie nie robiła, zajmowała się nierządem na lewo i prawo. Aż wreszcie Bóg nie mógł już patrzeć na jej rozpustę i zesłał jej chorobę nieuleczalna AIDS. Córka dopiero się ocknęła i wróciła do Boga, a biedna matka nadal rozpacza, że utraci córkę. A gdyby to matka zaufała Bogu, to oddałaby tę córkę na własność Matce Bożej i losy potoczyłyby się inaczej. Matka ufna cierpliwie czekałaby na radosne przemienienie i nie utraciłaby swego zdrowia. A córka wróciłaby na dobrą drogę.
Pewna pobożna matka otrzymała ogromny cios od syna. Wyrzucił ją z domu na ulicę. Ona wzięła różaniec w rękę. Usiadła przed progiem nie odzywając się do syna. Cały czas odmawiała, aż do skutku. Nie minęło osiem godzin a syn ze łzami otworzył drzwi, uściskał matkę i już od tej pory żyli w ogromnej przyjaźni i miłości. Ta matka zachowała się pokornie i ufnie.
Pewna matka bardzo zdenerwowała swoją córkę. Córka zaczęła się pakować i chciała uciec z domu a miała zaledwie 16 lat. Matka po 5 minutach podeszła do córki ze łzami w oczach. I powiedziała: ”Córeczko kochana, nie zawsze ja mam rację. I tym razem nie miałam i z całego serca ciebie przepraszam”. Uścisnęła ją i ucałowała. Momentalnie córka się zmieniła i wszystko wróciło na swoje miejsce.
31.08.1991 r.


* * *


Kochana córko, znam twój ból – twoje łzy to perły. Aniołowie niebiescy zbierają je do złotych naczyń i ty je zobaczysz po przejściu do wieczności. Będziesz się bardzo cieszyła. Tak jak ja, ty też modlisz się wytrwale za swego męża i dzieci. Uklęknij. Ja ciebie pobłogosławię i twoje wszystkie dzieci. Kochana córko duchowa, jak mi miło słuchać słów skierowanych do mnie. Słuchałabym bez końca, dusza moja się raduje, bo mało kto mnie tak uwielbia i mi dziękuje. Proszą, ja wysłucham, a nigdy mi nie dziękują. Za mszę św. stokrotnie się odwdzięczę. Będę miała większą moc pomagania biednym matkom, ale ciebie zapewniam, że ty już łez wylewać nie będziesz.
13.09.1991 r.


* * *


Rodzice powinni być dla swoich dzieci bardzo wyrozumiali. Powinni kochać je całym sercem, czy dobre dziecko czy złe. Złe dziecko bardziej potrzebuje miłości niż dobre. O tym trzeba pamiętać. Dziecko dokuczy, a matka powinna pobłogosławić, a nie przeklinać i wyzywać, gdyż wtedy i siebie i dziecko oddaje pod władzę szatana. Mądra pobożna matka zamiast przeklinać, bierze różaniec w rękę i bardzo się modli za swoje niedobre dziecko, Bóg zawsze każdą matkę wysłuchuje, ale trzeba cierpliwości, zaufania i wytrwale się modlić. Modlitwę matki niebiosa przyjmują. Nieraz trzeba długie lata błagać Boga. Ponosić ofiary w imię swego dziecka, np. post o chlebie i wodzie, pielgrzymki, wyrzeczenie się czegoś, do czego bardzo było się przywiązanym, jałmużny, ofiary, modlitwa za dusze czyśćcowe, Mszę Św. Komunia Św. I trzeba pamiętać i ufać, że będzie wysłuchana prośba. Radziłabym odmawiać codziennie bez przerwy różaniec przez cały rok. To gwarancja wysłuchania. Najgorsze dziecko, alkoholik, narkoman, największy grzesznik zostanie nawrócony. Rodzice szukają pomocy u ludzi bezradnych, a nie wiedzą, że różaniec św. to najskuteczniejsza pomoc. Jeżeli od tej chwili matka zacznie odmawiać za każde swoje dziecko po 1 różańcu to daję gwarancję, że będzie Bogu dziękować za swoje dzieci. Ostrzegam jeszcze raz, że zbliżają się czasy bardzo trudne dla rodziców. Szatan będzie tak atakował ich dzieci, że będą wykonywać jego polecenia. Rodziców znienawidzą, będą robić wszystko na złość, dokuczać, znęcać się moralnie a nawet fizycznie. W tej chwili to może jest nie do pomyślenia, ale za parę miesięcy to się wypełni. I jeżeli nie weźmiecie w ręce tej broni, różańca przeciw szatanowi, on zaatakuje wasze nawet najlepsze dziecko. Jak matka nie może lub ma bardzo dużo dzieci, to niech jej pomaga ojciec, babcia, dziadek, wujek, ciocia, a najbardziej powinni pomagać chrzestni – to ich święty obowiązek wobec dziecka, którego trzymali do chrztu świętego. To nie dawanie prezentów, ale pomoc modlitewna, bo rodzice nieraz i chcą się modlić, ale obowiązków tak dużo a szczególnie w wielodzietnej rodzinie, że na różaniec niewiele zostaje czasu. To każdy chrzestny i chrzestna, ma obowiązek wziąć w opiekę swoje dziecko, aby tym rodzicom pomóc i odmawiać codziennie różaniec. Dlatego nie powinno się na każde zaproszenie trzymać dziecko do chrztu świętego, bo bierze się na siebie obowiązek wobec Boga za to dziecko pod względem wychowawczym i duchowym przede wszystkim. Na chrzestnych trzeba prosić osoby głęboko wierzące, a nie bogatych jak najczęściej bywa. Szczęśliwe to dziecko, które ma chrzestnych bardzo wierzących Oni mu pomagają wzrastać duchowo. I jeszcze ważne, aby nie dawać dzieciom imion pogańskich. Takie dziecko nie ma swego patrona, aby wstawił się za nim. Każdy patron opiekuje się swoim podopiecznym i dlatego trzeba wybierać imiona świętych, aby dziecko miało swojego osobistego patrona. Rodzice po chrzcie świętym powinni swoje dziecko oddać na własność Bogu przez Ręce matki najświętszej. Jeżeli się tego nie zrobiło, to natychmiast trzeba to uczynić. Należy pójść do spowiedzi świętej. I po Komunii Św. oddać każde dziecko obojętnie w jakim byłby wieku, swoimi słowami: Matko Najświętsza oddaję co moje wszystkie dzieci dobre i złe, weź je na własność i opiekuj się nimi do końca życia. Rób z nimi co Ci się podoba, już od dziś one nie są moimi, ale Twoje i mnie weź na własność jako ofiarę za moje dzieci.
I należy potem podziękować Matce Najświętszej, że zechciała przyjąć te dzieci. A nawet często trzeba ponawiać taki akt oddania np.: w święta Matki Bożej, a Ona będzie ich coraz bardziej błogosławiła, napełniała miłością, dobrocią i wiarą. Rodzice są bardzo odpowiedzialni za wychowanie swoich dzieci przed Bogiem.
Rodzice po przejściu do wieczności długie lata bardzo cierpią za swoje dzieci, jeżeli ich źle wychowali, nie przybliżali do Boga i nie modlili się za nie. Dlatego ostrzegam wszystkich rodziców, obojętnie w jakim są wieku, a może nad grobem, aby różańca nie wypuszczali z ręki.
21.09.1991 r.


* * *

Rodzice nie wiedzą o tym, że bardzo krzywdzą swoje ukochane dziecko, pozwalając mu na wszystko, już od małych lat. Nigdy nie wolno dziecku, kupować to, co ono chce. A tylko to, co mama uważa za słuszne. Największą krzywdę wyrządza się małemu dziecku, gdy zobaczy jakąś nową zabawkę, i woła – kup!. I mama zaraz kupuje. Takie dziecko już zaczyna mamą rządzić i za parę lat zawładnie jej pieniędzmi, co tylko ono zechce, będzie musiało mieć, bo zrobi taka awanturę, tyle nerwów zniszczy, że mama dla świętego spokoju aby się odczepiło, kupi raz i drugi. A gdy będzie już nastolatkiem, to już w inny sposób zawładnie swoja mamą i już nie będzie się liczyło z nikim. To co zechce musi osiągnąć, chociaż największym kosztem i zdrowiem mamy. A mama nie zawsze będzie mogła to kupić, ale dziecka nie będzie to obchodziło. I wówczas może dojść do rękoczynów.
Pewna dziewczynka zażądała modnych i bardzo cennych butów. Matka nie miała pieniędzy. To ona tak szantażowała, że po jakimś czasie, matka jej kupiła. Ponosiła parę razy i rzuciła w kąt, bo już się jej nie podobały. A mama wydała ostatnie pieniądze. Następnie zechciała coś innego bardziej cennego. Ale matka nie miała pieniędzy. A ona przyzwyczaiła się mieć wszystko, więc weszła w towarzystwo, które obiecywało jej tanim kosztem to zdobyć, i dziewczyna poszła na złą drogę. I czyja to wina? Młodzi rodzice nie mając doświadczenia, nie zdają sobie sprawy z tego, że krzywdzą swoje dzieci. Nadmierna ślepa miłość to jakby zastrzyk trucizny. Mądrze nie wolno na wszystko pozwalać. Dziecko musi być poddane, posłuszne rodzicom. A rodzice od małego muszą wymagać od dzieci posłuszeństwa, pracy. Dziecko musi mieć swoje obowiązki i powinno je sumiennie wykonywać. I tu najlepsze matki robią ogromne błędy, nieodwracalne, np. dziecko ma obowiązek sprzątać pokój, ale mama widzi śliczna pogoda – no to idź na dwór, a ja sprzątnę za ciebie. Innym razem ono udaje, że ma dużo lekcji lub musi gdzieś iść, a mama się zgadza i to jest przeogromny błąd, który obciąży mamę na całe życie. A potem gdy już dziewczyna urośnie a mama starzeje się, to jest jej ciężko. Taka córka nie zastąpi mamy, bo jej ulegała. Będzie zawsze wymigiwać się. I tego wykorzenić nie będzie można nigdy. Zostanie to do końca życia w tym człowieku. To straszne kalectwo. Nigdy to się nie skończy. Niby to są drobnostki, ale są to bardzo ważne sprawy, które odbijają się później na całym życiu. Zostaje to w człowieku jak choroba nieuleczalna. I potem niepotrzebne kłótnie, narzekania, że syn czy córka są już dorośli, a matce nie pomagają. Matka płacze, różnie do nich podchodzi ale ich to nie wzrusza, bo tak są nauczeni. Żadne środki nie pomogą chyba, że jedyny środek – to codziennie odmawiać za dziecko różaniec. To jedyny najskuteczniejszy środek, który czyni ogromne cuda. Jeszcze bardzo wielki błąd popełniają rodzice, nieodwracalny, gdy natychmiast zaspokajają ich potrzeby. Ja chcę pić, już mama natychmiast robi, jeść też tak samo.Musi być mamy decyzja, a nie dziecka. Chcesz, dobrze, dostaniesz, ale w tej chwili jestem zajęta i musisz trochę zaczekać. Dziecko uczy się wtedy cierpliwości, posłuszeństwa i rygoru. Matka powinna wypełniać swoje obowiązki względem dziecka, a nie służyć dziecku ani nie spełniać wszystkich jego zachcianek. Nie wolno również rozczulać się do przesady nad chorym dzieckiem. Owszem, utulić, pogłaskać, a nie rozpaczać, nie żałować, aby ono słyszało. „Boli, to nic się nie stanie, ten ból minie, dużo dzieci cierpi, w tej chwili są w szpitalach, operacje im robią i one cierpią, a ty byle czego płaczesz, każdy w życiu musi cierpieć. „To dziecku bardzo pomoże, ono stanie się dzielne, ufne i nie rozczula się nad sobą. Nie wolno też wychowywać bezkarnie. Za złe trzeba karać. Bo raz się nie ukarze, drugi, to dziecko zapamięta i coraz więcej zaczyna sobie pozwalać. A jak się ukarze – to wielki bunt, żal nie do zniesienia. I dlatego nie powinno się nigdy o tym zapominać. Nabroiło, to musi ponieść karę. Nie obiecywać, że jutro czy pojutrze ukarzę, bo dziecko potem żyje tymi myślami i staje się nerwowe. Od razu ukarać, nie odwlekać. Kary najlepsze, to odmawiać przyjemności, za to nie oglądasz dobranocki, nie otrzymasz deseru. Zrobisz 10 przysiadów lub 10 pompek – to są kary pożyteczne. Nie karać pracą, bo praca to nie kara, ale obowiązek. Zauważać trzeba u swoich dzieci dobre uczynki, chociaż by były one najdrobniejsze. Na przykład dziecko samo domyśliło się i podało tatusiowi pantofle. Pochwalcie a nawet dajcie za to nagrodę. Nie mylić z obowiązkami. Za pracę nie płacić i nie dawać nagród. Ono to musi zrobić jako obowiązek. Za oceny szkolne też nie powinno się wynagradzać, bo to jest dziecka obowiązkiem uczyć się dobrze.
Ale gdyby przyszło i powiedziało, że wysprzątało boisko lub zebrała papiery porozrzucane na szkolnym korytarzu, za to trzeba pochwalić a nawet dać nagrodę. Dziecko uczy się wtenczas być uczynnym, bezinteresownym nie tylko w domu, ale i poza domem. Na przykład syn wraca nieco później do domu i mówi, że starszej pani zrobił zakupy, a mama w krzyk. To już dziecko zrazi się do uczynków dobrych i swojej mamie też nie zrobi. Są dzieci bardzo żywe, to przeważnie inteligentne, nie usiedzą na miejscu, wszędzie ich pełno, mnóstwo pomysłów. Otrzymują uwagi w szkole, rodzice się denerwują. Takich dzieci nie wolno karać. Trzeba dać im dużo zajęć, aby ciągle były czymś zajęte. Sport, praca, wycieczki, rower, piłka, skakanka, zabawa w chowanego, a w domu może być taniec. Są też dzieci bardzo inteligentne, ale bardzo spokojne, zrównoważone. To też nie zmuszać je do szaleństw. One są takiego usposobienia. Duży wpływ mają narodziny dziecka przy pełni księżyca czy w początkach. Rodzice tak mało na to zwracają uwagę. A to jest bardzo istotne na całe życie człowieka.


A TERAZ DLA RODZICÓW,
KTÓRZY SĄ W PODESZŁYM WIEKU


„Czego Jaś się nie nauczył, Jan umiał nie będzie”.

Najczęściej wy sami, rodzice, popełniacie błędy wychowawcze, ale już za późno je naprawić. I co teraz zrobimy? Już na wszystko za późno. Widzimy sami każdy błąd popełniony – nieodwracalny. Teraz możemy, swoim wnukom pomagać wychowywać, tłumaczyć rodzicom, opowiadać o swoich błędach, żałować za nie.
A przede wszystkim służyć największą pomocą – różańcem. Młodzi rodzice są zaganiani. Nawet dzieci też. A wy możecie łączyć różaniec z bólem, dolegliwościami i nadrabiać swoje zaległe różańce. Po to Bóg daje dożyć starszego wieku i tę łaskę cierpień, aby pokutować za źle przeżyte lata młodzieńcze, za brak modlitwy w życiu. Nie wolno zmarnować już ani chwili. Dziennie można zmówić 15 albo 20 różańców lekko, mając tyle czasu, a nieraz noce bezsenne, to można nawet odmawiać na leżąco różaniec święty. A nie myśleć o różnych ziemskich sprawach. Oddać to wszystko w Ręce Matki Najświętszej. Nie zamartwiać się swoimi dorosłymi dziećmi, ani wnukami, przy każdej okazji oddawać ich Matce Bożej i niech Ona się zajmie nimi. A ty tylko módl się. Ile ci Bóg da czasu żebyś nie zmarnował(a) straconego czasu, bo w każdej chwili będziesz musiał się rozliczyć. Przypomnij, ile w latach młodości zmarnowałeś czasu, nie było czasu na modlitwę a nieraz na Mszę św., a teraz już chodzić nie możesz, jaka szkoda, to już nie wrócą te czasy, aby nadrobić. Tak będzie po przejściu do wieczności, będzie rozpacz, żal, wyrzuty sumienia, ale już będzie na wszystko za późno. Grzechy wszystkie ciebie oskarżą od lat dziecinnych, aż do rozstania się z bliskimi. I staniesz sam ze swoimi grzechami, ze straconym czasem, a jak będą dobre uczynki, to one też będą z tobą. Chociaż by to był najdrobniejszy uczynek. One będą ciebie bronić przed oskarżeniem grzechowym. I może być różnie, jedni idą do nieba, drudzy na wieczne piekielne męki, inni muszą czekać, jeszcze inni cierpieć moralnie, a inni cierpieć męki, jeszcze inni potwornie pokutować, przechodzić straszne męki, nie do zniesienia na ludzki rozum i to na setki lat. Będziesz może wyciągał ręce i nogi, pomóżcie, pomóżcie. Ale nikt ci nie pomoże. Bo źle wychowałeś dzieci, nie dałeś im Boga, nie nauczyłeś ich różańca i oni za ciebie nie będą się modlić. Jaki ty biedny będziesz. Sam sobie nie potrafisz pomóc. Co siałeś teraz to wszystko zbierzesz, będziesz miał to, na co zasłużyłeś, dzień i noc możesz się modlić, ale ci to nic nie pomoże, bo był dany czas za życia, a ty go zmarnowałeś. Chciało ci się rozrywek, zabaw, pijaństwa, a może rozwiązłości, a czasem i dzieciobójstwa nienarodzonego, wolałeś pokładać nadzieję przede wszystkim w dobrach materialnych, bardziej zabiegałeś o względy ludzkie niż o chwałę Bożą, żyłeś w nienawiści do sąsiadów i to wszystko obciąża twoją duszę, że zechciałbyś wrócić na ziemię i każdego upomnieć, aby inaczej przeżył życie, że Bóg jest i że wszystko trzeba będzie bardzo surowo odpokutowa a nawet każdy spalony papieros, bo Bogu się to nie podoba – niszczyłeś swoje zdrowie.
I niestety nie można wrócić, trzeba cierpieć, oczyścić swoją duszę, aby oglądać Dobrego i Miłosiernego Boga. Na zakończenie tych cennych uwag ja jako matka z nieba widzę każdej matki los jak na dłoni. I chciałabym bardzo wam, kochane matki, pomóc i doradzić. Oddajcie swoje dzieci obojętnie w jakim wieku, w ręce Matki Najświętszej, bo same nie dacie rady z nimi, czasy są coraz gorsze, zbliżają się błyskawicznie ogromne cierpienia dla was, biedne utrudzone matki. Odmawiajcie za każde swoje dziecko różaniec. A nawet za nienarodzone jeszcze dziecko, bo ono już ma swoją duszę i szatan chce je pożreć.
RADY ŚW. MONIKI DLA ...
Kategoria: Mistyka
emo
TAJEMNICA MSZY-SWIET ...
Kategoria: Mistyka
emo
Są to modlitwy z obietnicami.

Koronka do Najdroższej Krwi Pana Jezusa
www.katolik.d500.pl/index.php?option=com_kunena&func=view&catid=30&id=81&Itemid=121

Koronka do Najświętszych Ran Pana Jezusa
www.katolik.d500.pl/index.php?option=com_kunena&func=view&catid=30&id=85&Itemid=121
Jak się Modlicie?
Kategoria: Modlitwa
emo
Filipie Bóg może dać najgorszemu grzesznikowi łaskę poznania grzechu. Łaska nawrócenia jest bardzo dużą łaską i nigdy nie powinniśmy w nią wątpić, lecz modlić się o jej nawrócenie.
Święta Monika całe życie modliła się za swojego syna, który dopiero przed śmiercią się nawrócił. A Święta Rita poślubiła mężczyznę który z jej życia uczynił koszmar. Trwała ona w tym małżeństwie z oddaniem i z wiarą w nawrócenie jej męża. Jej siła i wytrwałość została nagrodzona.
Tak więc pamiętaj że wytrwała i gorliwa modlitwa czyni cuda!
Skad bierze sie agre ...
emo
Użycie sakramentaliów należy do kompetencji każdego kapłana. Ich moc jest uzależniona od osobistej wiary kapłana i od współpracy przyjmującego dane sakramentalium przez akty wiary, miłości i żalu. Moc sakramentaliów leży we wstawienniczej modlitwie Kościoła, w imieniu którego kapłan błogosławi, poświęca lub egzorcyzmuje osoby i przedmioty.

Sakramentalia są łącznikiem między światem nadprzyrodzonym a przyrodzonym, a więc uświęcają życie człowieka. Z tego powodu są zagrożeniem dla złych duchów, a ich wartość w walce z siłami zła nie może być lekceważona. Zobacz: "Sakramentalia w Katechizmie".

Pokropienie osoby opętanej wodą święconą jest aktem ofiarowania tej osoby Bogu. Woda święcona i egzorcyzmowana jest więc środkiem ochrony przed zasadzkami złego ducha. Woda święcona chroni osoby, domy, przedmioty, pozwala wyjść zwycięsko w walce przeciwko sugestiom, cierpieniom fizycznym i psychicznym, mających podłoże w złym duchu. Dlatego można ją także pić, skrapiać ciało w miejscach bolesnych oraz przedmioty powszedniego użytku. Pomaga to w neutralizowaniu znaków objawianych przez złego ducha zarówno na ciele, jak i na przedmiotach.

Szczególnym sakramentalium jest olej egzorcyzmowany. Według ks. Amortha, egzorcysty rzymskiego, olej ten ma właściwości usuwania z ciał różnych magicznych, zatrutych, nieczystych pokarmów, które znalazły się w ciele zniewolonego poprzez spożycie lub wypicie. Można więc używać oleju egzorcyzmowanego do przyprawiania pokarmów, gdy zachodzi podejrzenie spożycia trującego, szkodliwego lub zaczarowanego. Powoduje to szybkie wydalenie danego przedmiotu. Nacieranie olejem wspomaga działanie łaski w walce ze złym duchem i jego oddziaływania na ciało opętanego.

Egzorcyzmowana sól oddziałuje na dane miejsce poprzez rozsypanie jej w pomieszczenach uważanych za skażone działaniem sił diabelskich, np. w miejscach, gdzie były wywoływane złe duchy, odbywały się rytuały pogańskie i spirytystyczne. Stosuje się także w ochronie domów, mieszkań, zabudowań gospodarczych oraz pól, gdy zachodzi domniemanie, że moga być pod działaniem uroków lub klątw. Sól można dodać do potraw, gdy zachodzi podejrzenie zaczarowania poprzez potrawę.

Poświęcone kadzidło wykorzystuje się w specyficznych warunkach, gdy złe duchy obezwładniają zniewoloną osobe pozbawiając ją kontaktu z otoczeniem. Dym poświęconego kadzidła drażni złe duchy, co przyczynia się do ujawnienia ich obecności, a także do ich oddalenia. Pomaga kapłanowi w rozeznaniu złych duchów.

O wszystkie te sakramentalia można prosić kapłanów. Egzorcyzmu wody, soli i oleju może dokonać każdy ksiądz modlitwami z Rytuału rzymskiego.
Egzorcyzmowana woda, ...
Kategoria: Egzorcysta
emo
Krwawiąca Hostia

Już od ponad siedmiu stuleci tłumy wiernych nawiedzają włoskie miasta Bolsena i Orvieto. W Bolsenie - mieście związanym z życiem i męczeńską śmiercią św. Krystyny wydarzył się najsłynniejszy w dziejach Kościoła cud eucharystyczny. Wydarzenie przyczyniło się do ustanowienia święta Bożego Ciała i zapoczątkowania procesji eucharystycznych ku czci Ciała i Krwi Pańskiej.


Najświętsza Krew na płótnie korporału

Zdarzyło się w 1263 r., że z pielgrzymką do grobu świętych Apostołów Piotra i Pawła wyruszył kapłan Piotr z Pragi. Na skutek szerzącej się herezji podważającej realną obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie także on zwątpił w tę Boską tajemnicę. W Rzymie chciał odzyskać dar głębokiej wiary. Pielgrzymując znanym pątniczym szlakiem zatrzymał się w Bolsenie, by oprawić Mszę św. przy grobie św. Krystyny. Nie przypuszczał wówczas, że Bóg wybierze to miejsce, aby objawić mu Tajemnicę swojej eucharystycznej obecności.




Ołtarz, przy którym miał miejsce cud eucharystyczny, znajduje się w bazylice św. Krystyny w Bolsenie. Fot. ks. Władysław Gasidło

Kiedy kapłan przystąpił do rozdzielania Komunii Świętej, jedna z Hostii nagle zaczęła krwawić. Najświętsza Krew przesączyła się przez jego palce i spłynęła na białe płótno korporału. Hostia, którą Piotr z Pragi nadal trzymał w dłoni, zachowała postać białego chleba. Ksiądz zawinął ją w korporał, włożył do kielicha i chciał powrócić do zakrystii. Wtem kilka kropel Krwi upadło na posadzkę. Piotr z Pragi zadrżał, krzyknął i stracił przytomność. Świadkowie cudu stłoczyli się wokół ołtarza, podziwiając pozostawiony na nim korporał z 25 śladami krwi Chrystusa, tworzącymi na nim podobiznę Ukrzyżowanego. Na tym świętym miejscu, gdzie św. Krystyna złożyła niegdyś Bogu ofiarę życia, Chrystus zaświadczył o swojej Ofierze, w której złożył swemu Ojcu swoje Ciało i Krew. Od tej pory św. Krystynę obdarzono mianem strażniczki Eucharystii.


Korporał w Orvieto

Kiedy wydarzył się opisywany cud, w pobliskim Orvieto przebywał właśnie papież Urban IV. Czym prędzej posłał on do Bolseny swoich teologów, którzy potwierdzili prawdziwość faktu, zabrali relikwię i wyruszyli z powrotem do Orvieto. Ojciec Święty wyszedł im wówczas na spotkanie, wziął korporał z Hostią z ich rąk i ukazał licznie zgromadzonym wiernym. To właśnie wydarzenie uznaje się za początek odprawiania procesji Bożego Ciała.
Dla godnego uczczenia relikwii w Orvieto wzniesiono potężną katedrę - jedno z arcydzieł światowej architektury gotyckiej. Dla Hostii i zakrwawionego korporału - umieszczonych w specjalnym relikwiarzu ze złota, srebra i emalii - wybudowano specjalną Kaplicę Korporału. Zachowano też skrwawione kamienie z bolseńskiego kościoła. Jeden z nich został wmurowany w ścianę za ołtarzem, przy którym zdarzył się cud, drugi - włożony do relikwiarza czci się dziś w czasie procesji Bożego Ciała.





Relikwiarz z korporałem nasiąkniętym Krwią. Fot. ks. Władysław Gasidło

Do 1990 r. Orvieto odwiedziło 40 papieży. Szczególnie uroczyście przeżywa się w tym mieście dzień Bożego Ciała. Procesja z Najświętszym Sakramentem i relikwiarzem przechodzi wówczas przez najważniejsze ulice i place miasta. Poprzedza ją trzystuosobowy orszak historyczny. W 1990 r. uroczystościom w Orvieto przewodniczył Ojciec Święty Jan Paweł II.
A w Bolsenie i Orvieto od siedmiu stuleci wciąż dzieją się nadzwyczajne zjawiska. W kroplach Najświętszej Krwi na kamieniach i korporale można niekiedy dostrzec postać Jezusa z Nazaretu. Wierni oddający cześć Najświętszemu Sakramentowi doznają tu łask i uzdrowień.

(opracowano na podst. książki ks. Władysława Gasidło "Św. Krystyna strażniczką Eucharystii")

Święta Krystyna - męczennica z Bolseny

Żyła w III w. Jej ojciec, majętny arystokrata Urban, prefekt Bolseny był zdecydowanym wrogiem chrześcijan. Kilkuletnia dziewczynka często mogła obserwować ojca jak ich przesłuchuje i sądzi. Pozostawała pod wrażeniem ich głębokiej, niezłomnej wiary i prawdopodobnie to skłoniło ją do przyjęcia Ewangelii i wiary w Chrystusa. Ojciec był bardzo niezadowolony. Za wszelką cenę chciał odwieść ją od wiary. Na próżno. Uwięził ją zatem w pałacu, oddając do jej dyspozycji znaczną część swojego majątku. Dziewczynka rozdała go jednak ubogim. Rozsierdzony ojciec skazał ją wówczas na więzienie i tortury, które Krystyna mężnie znosiła. Próbowano wówczas utopić ją w pobliskim jeziorze. W cudowny sposób dziewczynka przeżyła także zanurzanie we wrzącym oleju i łamanie kołem. Kiedy próbowano złożyć ją w ofierze bożkowi, ten rozpadł się na kawałki. Kolejne tortury sprawiły, że zmarła. Miała wtedy zaledwie 12 lat.
Jej kult rozwijał się już od chwili śmierci. W miejscu męczeństwa Krystyny w Bolsenie w XI w. wzniesiono poświęcony jej kościół, a którym zdarzył się słynny cud eucharystyczny. We Włoszech czci się świętą w ponad 70 miejscach, a aż 22 miasta włoskie obrały ją sobie za patronkę. W rocznicę jej męczeństwa - 24 lipca - w Bolsenie odbywają się specjalne misteria.




Św. Krystyna, strażniczka Eucharystii.
Cud w Bolsena i Orv ...
Kategoria: Cuda Eucharystyczne
emo
Jankowice, wieś położona pięć kilometrów od Rybnika, jest od lat celem pielgrzymek okolicznej ludności. Kult, jakim otaczane jest miejscowe sanktuarium Bożego Ciała, wiąże się z wydarzeniami, do których doszło w pierwszej połowie XIV w. Po sanktuarium oprowadził nas ks. kustosz Tadeusz Stachoń.




W miejscu ukrycia Najświętszego Sakramentu stoi dziś drewniany kościół pw. Bożego Ciała.
Fot. Franciszek Mróz



Działo się to podczas wojny, gdy rejon Rybnika opanowali husyci. Do umierającej kobiety z Rybnika szedł kapłan - ksiądz Walenty - z Najświętszym Sakramentem. Koło Jankowic spostrzegł go husycki oddział. Ksiądz ukrył Najświętszy Sakrament w dziupli starego dębu. Chwilę później został zabity.




Ks. Walenty ukrywa Najświętszy Sakrament (obraz na kościele w Jankowicach). Fot. Franciszek Mróz

Po kilku latach ludzie zauważyli dziwne światło intensywnie promieniujące z dziupli. W ten sposób rozpoczął się kult Najświętszego Sakramentu wśród okolicznych mieszkańców. W XVII w. dla licznych pielgrzymów nawiedzających to miejsce wybudowano drewniany kościółek. W 1675 r. papież Klemens X zatwierdził Bractwo Najświętszego Sakramentu założone wkrótce po cudownym odnalezieniu Hostii.
Tradycją stały się coroczne pielgrzymki do Studzienki z cudowną wodą w sanktuarium w Jankowicach w drugą niedzielę maja. Mszy św. i modlitwom przewodniczy od kilku lat ks. abp Damian Zimoń. W święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny odprawia się tam uroczystą Eucharystię, po której odbywa się parafialny festyn.

Bractwo Najświętszego Sakramentu

Fundator jankowickiego kościoła, hrabia Ferdynand L. Oppersdorf nie poprzestał na budowie świątyni. Pragnął jeszcze stworzyć coś, co - mimo braku fizycznej postaci - byłoby równie piękne i wartościowe. Założył Bractwo Najświętszego Sakramentu, które miało na celu szerzenie kultu Bożego Ciała. Został jego pierwszym przełożonym. W 1675 r. papież Klemens X (były członek sądu kościelnego przy nuncjuszu papieskim w Warszawie) zatwierdził bractwo. Jego członkom nadał wiele odpustów - m.in. odpust w godzinie śmierci (pod warunkiem, że umierający z nabożeństwem wymówi imię Jezusa).





Księga bractwa z 1676 r. Członkowie zrzeszenia przez lata wpisywali do niej modlitwy i prośby.
Fot. archiwum kościoła Bożego Ciała
Cud w Jańkowicach Ry ...
Kategoria: Cuda Eucharystyczne
emo

Ojciec Święty Jan Paweł II przybył na adorację Hostii w Sienie 14 września 1980 r.





Żródło: www.nasza-arka.pl/2002/rozdzial.php?numer=6&rozdzial=6
Cud EUCHARYSTYCZNY w ...
Kategoria: Cuda Eucharystyczne
emo
Drugi CUD
Brewiarz w krwi


O tym, że do konsekrowanej Hostii należy się odnosić z czcią, przekonał się niegdyś pewien ksiądz z włoskiego miasta Siena. Było to w XIV wieku.

Ksiądz, wychodząc w pośpiechu do ciężko chorego włożył Hostię między karty brewiarza, zamiast umieścić ją w specjalnym pudełeczku. Gdy już miał udzielić choremu Komunii św., stwierdził, że wokół Hostii powstała krwawa plama. Pełen skruchy powiadomił o cudownym zdarzeniu ojców z klasztoru św. Augustyna w Sienie. Im też powierzył brewiarz. Papieże Bonifacy IX i Grzegorz VII zatwierdzili kult tej niezwykłej relikwii.





Monstrancja zawierająca splamioną krwią kartkę z brewiarza znajduje się we włoskiej miejscowości Cascia. Fot. Wydawnictwo "Exter"


Żródło: www.nasza-arka.pl/2002/rozdzial.php?numer=6&rozdzial=6
Cud EUCHARYSTYCZNY w ...
Kategoria: Cuda Eucharystyczne
emo
Poznań
Cud trzech Hostii





Kościół Bożego Ciała w Poznaniu. Fot. Franciszek Mróz


Wydarzenie to miało miejsce w Poznaniu w 1399 r. Według tradycji, miejscowi Żydzi namówili pewną chrześcijankę do wyniesienia z kościoła Ciała Chrystusa. Skuszona obiecaną zapłatą, kobieta skradła z kościoła dominikanów trzy Hostie. Świętokradcy, ukrywszy się w piwnicy jednej z kamienic, zaczęli bezcześcić Najświętszy Sakrament, a wtedy z ugodzonej nożem Hostii wytrysnęła krew. Znajdująca się w piwnicy niewidoma kobieta słysząc, co się dzieje, zwróciła się do Jezusa, aby - jeśli rzeczywiście jest obecny w Hostii - przywrócił jej wzrok. I stał się cud: ociemniała zaczęła widzieć.

Przerażeni świętokradcy próbowali pozbyć się trzech Hostii, lecz nie mogli ich w żaden sposób zniszczyć. Nie widząc innego sposobu, wyszli za miasto, by porzucić je na bagnach. Wkrótce syn miejscowego pasterza ujrzał niezwykłe zjawisko: trzy Hostie unoszące się nad mokradłem. Jego ojciec postanowił powiadomić o tym burmistrza, lecz ten nie dał pasterzowi wiary i - uznawszy go za obłąkanego - polecił uwięzić. Gdy jednak pasterz w cudowny sposób się uwolnił, zdumiony burmistrz polecił sprawdzić jego słowa. Wtedy i inni ludzie zobaczyli Hostie.




Konfesja św. Onufrego upamiętnia miejsce, gdzie znaleziono cudowne Hostie. Fot. Franciszek Mróz


Dopiero sprowadzony na miejsce cudu biskup przeniósł Hostie do miasta i umieścił je w kościele farnym. O zdarzeniu powiadomiono króla Władysława Jagiełłę. Po zwycięstwie pod Grunwaldem, wypełniając złożony wcześniej ślub, monarcha odbył pieszą pielgrzymkę do trzech Hostii z Pobiedzisk, po czym przez trzy dni adorował Najświętszy Sakrament. Ufundował również kościół Bożego Ciała, do którego później przeniesiono cudowne Hostie. Poznański kościół Bożego Ciała stał się znany w całej Polsce. Zasłynął też licznymi cudami.




Duchowieńswo zebrane wokół studzienki oczekuje momentu, w którym unoszące się Hostie znajdą się na patenie (fresk). Fot. Franciszek Mróz


W pierwszych latach XVIII w. wybudowano drugą świątynię - w miejscu profanacji Najświętszego Sakramentu. Kamienicę, w której bezczeszczono Hostie, przekształcono w kościół pw. Najświętszej Krwi Chrystusowej. Znajduje się tu studnia, do której - według innej wersji przekazu - wrzucono Hostie.
W każdy czwartek o osiemnastej w kościele Bożego Ciała w Poznaniu odprawiana jest Msza św., po której odbywa się procesja z Najświętszym Sakramentem wewnątrz świątyni.

Żródło: www.nasza-arka.pl/2002/rozdzial.php?numer=6&rozdzial=14
Cud w Poznaniu - Po ...
Kategoria: Cuda Eucharystyczne
emo
Św. Katarzyna z Genu ...
Kategoria: Mistyka
emo
Książki świadectwa O ...
emo
Czuję, że Bóg chce, abym zwróciła się do Was w imieniu nienarodzonych dzieci.
Życie jest najpiękniejszym darem Boga. On stworzył nas do wielkich rzeczy - aby kochać i być kochanym. Bóg daje nam czas na ziemi, abyśmy poznali Jego Miłość, abyśmy doświadczyli Jego Miłości do głębi naszego istnienia. Abyśmy Go kochali, byśmy kochali naszych braci i siostry.

Życie jest darem Boga. Darem, którym tylko Bóg może obdarzać. I Bóg w swojej pokorze dał mężczyźnie i kobiecie zdolność współpracy z Nim w przekazywaniu życia. Jakikolwiek był Jego zamiar, nie wolno nam niszczyć ani ingerować w ten piękny Boży dar.
Dlaczego dzisiaj ludzie boją się małego dziecka? Ponieważ chcą mieć łatwiejsze, bardziej komfortowe, wygodniejsze życie? Więcej wolności? Bać się należy jedynie łamania Bożych praw, ponieważ Bóg w Swojej nieskończonej i czułej miłości pragnie tylko naszego dobra, naszego szczęścia, naszej miłości.

Moi kochani Polacy! Uczcie swoich młodych kochać Boga. Uczcie ich modlić się. Jeżeli pokochają Boga, zrobią wszystko czego On pragnie. Będą kochać i szanować piękny dar życia. Będą kochać i szanować wspaniały dar możliwości przekazywania nowego życia.
Módlcie się razem jako rodzina. Rodzina, która razem się modli, pozostaje zjednoczona. A jeśli będziecie trzymać się razem, będziecie kochać się wzajemnie taką miłością, jaką Bóg kocha każdego z nas. Z całych sił starajmy się utrzymać jedność polskich rodzin. Wnośmy prawdziwy pokój w naszą rodzinę, otoczenie, miasto, kraj, w świat. Zaczynajmy od pełnego miłości pokochania małego dziecka już w łonie matki. Jak już wielokrotnie mówiłam w wielu miejscach, tym co najbardziej niszczy pokój we współczesnym świecie, jest aborcja - ponieważ jeżeli matka może zabić swoje własne dziecko, co może powstrzymać ciebie i mnie od zabijania się nawzajem?

Najbezpieczniejszym miejscem na świecie powinno być łono matki, gdzie dziecko jest najsłabsze i najbardziej bezradne.
W pełni zaufania całkowicie zdane na matkę. I pamiętajcie, że Jezus powiedział:
"Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili".
(Mt 25, 40)
Proroctwo Matki Tere ...
emo
O prawdziwym objawia ...
Kategoria: Mistyka
COM_KUNENA_MORE
Wygenerowano w 1.87 sekundy